- Wesołych świąt – w progu pojawił się w końcu chłopak. Był goły, jedynie na głowie miał uszy kota, a z tyłu widziałem, jak się ciągnie za nim ogon. Odebrało mi aż mowę... BYŁ TAKI SŁODKI! Automatycznie wstałem z łóżka i zacząłem mu się przyglądać od stóp do głowy, od głowy do stóp, obserwując jego każdy centymetr ciała. Twarz miał czerwoną, całkowicie zawstydzoną, a ja się szeroko uśmiechałem uradowany. Czekałem na to i myślałem, że będę musiał dłużej czekać, aż do powrotu do domu, a on obstawia mi taką scenę! Jeju... miałem na niego taką ochotę... ale milczałem, bo odebrało mi mowę ze zdziwienia. Nie sądziłem, że zobaczę coś tak wspaniałego! W sumie to nawet nie myślałem jaki prezent mogę od niego dostać, może jakąś koszulkę, spodnie, ewentualnie coś większego, ale w tym momencie Yao przeszedł samego siebie. - Cole... powiedz coś... - szepnął bardzo cicho, ale dosłyszałem to. Widać było, że był speszony i nie wiedział co robić, to było takie urocze! Zaśmiałem się zakładając dłonie za głowę, przypatrując się jego pięknej buźce. W końcu jednak podszedłem do niego, a on popatrzył na mnie swoimi hipnotyzującymi oczkami, w których krył się wstyd. Ująłem jego twarz w obie dłonie patrząc mu głęboko w oczy, aż jedną zsunęłam niżej, na jego talię i przysunąłem do siebie.
- Wesołych świąt kochanie – po tych słowach wpiłem się w jego smakowite usteczka. Przez parę sekund był to zwykły pocałunek, ale gdy otworzył szerzej usteczka, wsadziłem mu język. Przejechałem nim po zębach, podniebieniu, aż rozpoczął się wilgotny taniec naszych języków. Prawą ręką dalej ujmowałem jego twarzyczkę, ale lewą zjechałem na zewnętrzną stronę ud. Tak bardzo tego pragnąłem, że w tej chwili z chęcią bym go od razu rżnął jak stoi, ale chciałem, żeby te momenty były najpiękniejsze w jego życiu, dlatego zacząłem od głębokich pocałunków, które trwały w nieskończoność. Chciałem go smakować wiecznie, czuć jego przez wiele godzin, jednak zabrakło mi w końcu tchu, tak jak jemu. Sapnął cicho, gdy przygryzłem jego wargę ciągnąc lekko w swoją stronę. Przysunęłam go do siebie mocno, aby poczuł, jak powoli się podniecam. Stał chwilę na palcach, gdy mój członek się podnosił.
- Collin... - powiedział cicho. Zacząłem całować jego szyję, muskając ją, przygryzając i ssąc, tworząc duże malinki, oznaczając go tym samym, iż jest tylko mój. - Chcę... - jęknął cicho, gdy ręka, którą ujmowałem jego twarz zjechałem do sutków i zacząłem się bawić jednym. - Cię poczuć w sobie... mocno... - znowu jęknął, gdy przygryzłem jego wrażliwą skórę na szyi. Zaśmiałem się cicho, łapiąc lewą ręką jego ogon i ciągnąc za niego. Ogromnie mnie to podniecało, ale starałem się, aby tak szybko wszystko się nie rozegrało.
- Spełnię twą prośbę – szepnąłem mu do ucha przygryzając je lekko, po czym uniosłem go trzymając na pośladki, co jakiś czas poruszając jego słodkim ogonkiem, dzięki czemu cicho sapał. Owinął nogi wokół moich bioder, a ja czułem jego podniecenie, jak zaczyna twardnieć. Wziąłem go na łóżko, ale usadziłem go sobie na kolanach. Usiadł okrakiem, ujął moją twarz i pocałowałam namiętnie. Uwielbiałem, gdy czasem to on decydował co zrobić. A w tym momencie lepiej być nie mogło. Gdy odsunęliśmy od siebie usta, pojawiła się strużka śliny, która opadła na jego szyję, gdy ją ucałowałem. Dłońmi wodziłem po jego udach długi czas, pieszcząc go ustami. Twarz, szyja, ramionami, uszy i w końcu sutki. Polizałem, przygryzłem i ssałem je, drugiego zaś ugniatałem palcami. Robiłem to długo, aż nie stwardniały. Yao słodko przy tym cicho sapał pod noskiem, co mnie jeszcze bardziej podniecało. Zdjąłem z siebie koszulkę i wróciłem do sutków. Lewą ręka, która wodziła po jego udach, powędrowała na pośladki. Złapałem go mocno, na co jęknął. Zaśmiałem się i odsunąłem od nabrzmiałych i już nieco spuchniętych sutków, z powrotem do jego usteczek, które wręcz pochłaniałem. Yao położył dłoni na moich kroczy i zaczął je ocierać przez ubranie. Westchnąłem podniecony. Mój kochany ściągnął ze mnie spodnie wraz z bokserkami, dzięki czemu ukazał się mój podniecony przyjaciel, który już stał, jak na rozkaz.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba... - szepnął mi do ucha ująwszy mojego penisa w dłoń. Uśmiechnąłem się zadowolony czując jego delikatne rączki na moim podnieceniu. Całując usta zacząłem jeździć dłońmi po całej długości, koniuszkiem palca bawiąc się główką, co mnie jeszcze bardziej zachęcało do dalszej zabawy.
- Oj spodoba mi się... - zapewniłem odwzajemniając długi pocałunek. Odsunął się i zniżył głowę. Rozkraczyłem nieco nogi, aby mu ułatwić sprawę. Gdy mój członek znalazł się przed jego zawstydzoną twarzą, spojrzał najpierw na mnie i trzymając tak wzrok, polizał główkę. Westchnąłem uradowany, po czym chłopak wziął się do rzeczy. Zaczął najpierw lizać główkę, po czym jeździł językiem po całej długości, ugniatając jedną dłonią jądra, a drugą trzymał u nasady, aby mu nigdzie nie odskakiwał. Wziął go do ust, najpierw początek. Ssał go i zadawał mi wiele rozkoszy samym językiem, gdy nie zacząłem poruszać głową w górę i dół, tym samym zagłębiając się i wsadzając sobie do ust coraz to większy rozmiar. Miał naprawdę pojemne gardło, ponieważ wsuwał się aż do nasady, a ja czułem, jak moja męskość napręża się i rośnie w nim. Czułem ogromną rozkosz, którą zamieniłem w jęki. Zaczął to robić nieco szybciej, a ja przycisnąłem jedną ręką jego głowę do mnie, a drugą położyłem na jego wspaniałym tyłeczku, który zacząłem masować, aż nie chwyciłem za ogon i zacząłem nim poruszać. Chłopak westchnął i prowokująco poruszał biodrami, tym samym coraz szybciej robiąc mi loda. Po długim czasie w końcu uznałem, ze tyle wystarczy i teraz moja kolej zadać mu wiele przyjemności. Odsunąłem go i ucałowałem mokre usteczka, podnosząc go i usadawiając go sobie na kolanach. Usiadł okrakiem i znowu wpił się w moje usta, a ja przysunąłem palec do jego odbytu. Jedną ręką masowałem jego pośladki, po czym wsadziłem w niego jeden palec i drugi. Poruszałem nimi nie wyjmując ogona, który strasznie mi się podobał. Yao wygiął się delikatnie przylegając do mnie swoich ciałem, na co się znowu uśmiechnąłem. - Jesteś najlepszym prezentem, jaki mogłem otrzymać od świata - powiedziałem mu do ucha, po czym znowu muskałem jego ciało, aż nie zjechałem do jego sutków, on za to swoimi paluszkami zaczął ugniatać moje, który i tak już nabrzmiały od podniecenia. Oboje byliśmy podnieceni, widziałem i czułem to. Nie przestawałem poruszać w nim palców, tym razem włożyłem w niego wszystkie cztery, a następnie dwa z drugiej ręki. Złapał mnie za włosy i jeszcze bardziej wygiął się.
- Collin... ja już chce... - sapnął. Wyjąłem z niego palce i spojrzałem na zaczerwienioną twarz mojej ukochanej osoby.
- Wiem to kotku... - ucałowałem jego usteczka, po czym go podniosłem, aby mógł nabić się na mojego penisa. Ustawiłem go tak, aby wszedł w otwór. Nie wyjmowałem z niego ogona, nie chciałem. Był taki uroczy jako kociak...
- Collin... - sapnął moje imię, gdy zaczynałem w niego wchodzić. Najpierw powoli, ale do samego końca, bynajmniej tak mi się wydawało. Na początku połowa, takie są w sumie skutki posiadania ogromnego członka, ale bynajmniej Yao nie ma na co narzekać. Położył głowę na moje ramię, a dłonie zacisnął na ramionach i przygryzł wargę. Zacząłem ssać jego ucho. Podniosłem go, aby mógł się przyzwyczaić do mnie, po czym wszedłem w niego, tym razem do samego końca, aż po same jądra. Automatycznie się wyprostował i zajęczał. Zatrzymałem się, gdy byłem w nim całkowicie. Chłopak poruszył biodrami zachęcając mnie do dalszej zabawy, a ja go posłuchałam. Zacząłem unosić go i pchać w dół powoli, aby się przyzwyczaił do moje penisa i sztucznego ogona. Odchylił głowę do tyłu sapiąc. Powtarzał moje imię, jakbym był jego bogiem, co mi się spodobało. Wessałem się w jego sutek i przyspieszyłem pracę, na co zaczął jęczeć jak prawdziwa prostytutka. To mnie tak ogromnie podniecało, że nie potrafiłem zwolnic i robiłem to szybko, z czasem jeszcze szybciej, wchodząc w niego całym penisem i nie zaprzestając ani na chwilę. Tak mi tego brakowało, tak długo czekałem na ten moment, żebym mógł poczuć jego słodkie usteczka, wejść w niego, brakowało mi tej intymnej bliskości. Jego jęki mnie tylko nakręcały do dalszej zabawy. Całowałem go zachłannie, a on jęczał wygięty w łuk, w końcu porządnie go rżnąłem. Po jakimś czasie Yao doszedł, a jego sperma wylądowała na naszych ciałach. W końcu i ja zaczynałem czuć te uczucie w podbrzuszu, jeszcze tylko trzy najmocniejsze pchnięcia, krzyk chłopaka, trochę łez, aż w końcu doszedłem w nim. Moja sperma wypełniła go całkowicie, a on jakby zastygł. Pocałowałem delikatnie jego usta, po jakimś czasie wychodząc z niego. Yao był czerwony, trzymał dłonie na moich barkach, ewidentnie zmęczony, ale najwyraźniej chciał jeszcze więcej. Ponownie poruszył biodrami sapiąc mi do ucha, gdy mnie przytulił. Objąłem go.
- Kocham cię - pocałowałem go namiętnie z językiem, a on to odwzajemnił. - Jak nikogo innego. Jesteś całym moim światem - powiedziałem przykładając czoło do jego czółka i palcem masując jego intymne miejsce. W końcu wyjąłem z niego sztuczny ogon, ale uszy zostawiłem. Wyglądał w nich tak uroczo, że nie potrafiłbym tego zrobić. Położyłem go na łóżku klęcząc nad jego rozgrzanym i dalej podnieconym ciałem.
- Chce jeszcze... - szepnął. Skinąłem głową z uśmiechem, także miałem ochotę na więcej. Brakowało mi tego i to bardzo, jemu także. Moja sperma już wypłynęła z jego dziurki. Podniosłem jego nogi i nakierowałem penisa z powrotem do otworu. Nachyliłem się nad jego twarzą.
- Nie za ostro? - zapytałem, nie chciałem mu w końcu zrobić żadnej krzywdy, a w kącikach oczu widziałem parę łez. Ale on tylko zaprzeczył i przysunął się, dotykając główki. Uśmiechnąłem się, po czym ponownie w niego wszedłem całym penisem. Zagryzł wargę, ale nie dał rady już tłumić swoich dźwięków, dlatego od razu usłyszałem jego sapnięcia, jęki i westchnienia, które co jakiś czas tłumiłem głębokimi pocałunkami. Poruszałem się powoli, czując jak mój członek jeszcze bardziej się podnieca i rośnie w nim. Ująłem dłonią jego przyjaciela i posuwałem ją do góry i w dół, pocierając kciukiem główkę. Całowałem jego szyję, zaczynałem przyspieszać, jednak przez wytryskiem wyszedłem z niego. Popatrzył na mnie zdziwiony, ale ja nic nie mówiłem. Zniżyłem głowę na wysokość jego członka i wziąłem go do ust. Lizałem i ssałem go, a nie doszedł. Dłońmi zakrywa swoją twarz, chowając wstyd, gdy przełykałem jego spermę. Zaśmiałem się. Ponownie w niego wszedłem i nachyliłem się na nim, aby zabrać jego ręce z twarzy. - Chce widzieć twoje piękne oczy - ucałowałem go, a on objął moją szyję, plecy i zaczął mi wbijać paznokcie. Nie przeszkadzało mi to, oznaczało to w końcu, że było mu dobrze. Wchodziłem w niego szybko i płynnie, a nasze ciała pasowały do siebie idealnie, tak samo mój rozmiar członka w jego dziurce. Wiedziałem i czułem to, że to jest ten jedyny. Całowałem go ochoczo, gdy jęczał mi w usta i wbijał paznokcie w skórę, gdy ponownie w nim doszedłem, po raz drugi wypełniając go swoją substancją. Położyłem się obok, nie wychodząc z niego jeszcze. - Kocham cię - ucałowałem go w nosek ujmując twarz w obie dłonie. Nogi miał skulone i trzymał je dalej na moich biodrach, a ja dalej z niego nie wychodziłem, co jakiś czas się poruszałem, dalej go wypełniając. - Chce zawsze być przy tobie - przytuliłem go.
<Yao? <3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz