Zrelaksowany wtuliłem głowę w dłoń chłopaka i zamknąłem oczy rozkoszując się przyjemnym uczuciem lekkiego pociągania za włosy. Westchnąłem cicho i uśmiechnąłem się, całkowicie oddając się w jego dłonie. Szczerze mówiąc sam nie wierzyłem, że w tak krótkim czasie wpadłem na miłość swojego życia. Płynąc na tą wyspę przez cały czas sądziłem, że rzucę się pod pierwszy lepszy samochód i zginę cudowną śmiercią, a tu nagle pojawia się blondwłosy anioł, który zabiera wszystkie te zamiary i samobójcze myśli do kosza na śmieci. Czasami zastanawiam się, czy nie jest moim aniołem stróżem. Biorąc pod uwagę, jak ciągle za mną łazi i miesza się w każdą jedną rzecz w moim życiu, ale z drugiej strony robi wszystko, żebym był bezpieczny oraz cały i zdrowy. Krótko mówiąc w jednym kawałku. Mieliście kiedyś tak, że w ciągu dwóch dni znajomości, kiedy tak naprawdę zliczając godziny nie wyjdzie nawet jeden dzień, zakochacie się jak Romeo i Julia? Dla mnie zawsze było to dziwne, tak naprawdę planowałem już dalsze życie, jako stary kawaler z gromadką kotów na kolanach. Westchnąłem cicho, odrywając się od dziwnych myśli i unosząc powieki spojrzałem na uśmiechającego się czule Cole'a, który w niewiadomym czasie i z niewiadomych powodów przeniósł mnie na kanapę i trzymał na kolanach. Odwdzięczyłem się szerokim uśmiechem i zacząłem mruczeć cicho, gdy dotarło do mnie, że nadal miętoli moje włosy.
- A co jeśli cię czymś zajmę? Skupisz się wtedy na czymś innym niż na powalonym oceanie, który będzie nas otaczał ze wszystkich stron świata - mruknąłem i wyszczerzyłem się jak głupi, podśmiechując się pod nosem, rozpamiętując miły ból gardła po przełykaniu i ssaniu chłopaka.
<Cole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz