28.12.16

Od Tobiasa

Kolejna kula trafiła w środek tarczy. Strzelanie idzie mi coraz to lepiej. Chybiłem jedynie czterema z dwudziestu pięciu pocisków. Przeładowałem broń i włożyłem do niej ostatni magazynek. Przyłożyłem celownik do oka i zacząłem wystrzeliwać pociski. Westchnąłem cicho i odgarnąłem brązowe kłaki z oczu, ścierając pojedynczą kroplę potu z czoła. Podałem broń jakiemuś przydupasowi właściciela, przy okazji wciskając mu w tłustą dłoń pieniądze. Wyszedłem z oszklonego budynku i skierowałem się na ulice miasta. Wypadałoby Włodzimierze kupić jakieś żarcie, bo zaczęła na mnie syczeć ostatnimi czasy i patrzyć się na mnie tym łasiczym, głodnym wzrokiem. Wcisnąłem dłonie do kieszeni marynarki i omiotłem wzrokiem miasto. Ludzie chodzili jak ostatnie barany, jeden nawet pierdolnął w słup. Co te telefony z nimi robią, boże. Skręciłem w boczną uliczkę i wstąpiłem do pierwszego z brzegu zoologicznego. Kolejka była nie z tej ziemi, ale Włodzia chyba by mnie pożarła żywcem. Po paru minutach dotarłem do kasy, prosząc o karmę do łasic (o ile istnieje :vvv). Wyszedłem ze sklepu, kręcąc reklamówką na palcu, aż prawie mi z niego spadła. Po tym niosłem ją normalnie w ręce, ponownie taksując wzrokiem przechodniów. Górowałem wzrostem nad większością z nich, temu mogłem sobie na to pozwolić. Po krótkiej chwili przeniosłem wzrok na niebo. Zbliżał się deszcz, bo chmury z każdą minutą stawały się coraz ciemniejsze. Zaaferowany pogodą wpadłem na jakąś jasnowłosą dziewczynę, w ostatniej chwili łapiąc ją za przedramię.
- Ekhm, wybacz. Zagapiłem się. - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej przepraszająco.

[ Jasnowłosa dama? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz