19.12.16

Od Renesmee CD Reika

Leoander namówił mnie na wycieczkę do lasu. A po co? "Bo tak" albo "Trzeba wyprowadzić Rena" mhm... Prędzej ktoś popełnił samobójstwo w lesie i brat musi na to spojrzeć. Westchnęłam, idąc po trzeszczącym śniegu. Jeszcze dzisiaj musiało tak napadać... Spojrzałam na moją prawą nogę, gdzie grzecznie przy niej szedł czarny szpic. Schowałam swoje zmarznięte dłonie do kieszeni czarnej kurtki. Nagle przede mną Ren wystrzelił znacznie do przodu.
-Nie oddalaj się za daleko!- krzyknęłam za nim. Dalej już widziałam tylko czarną kulkę, która coraz bardziej się oddalała. Szłam, zostawiając coraz to nowe ślady na śniegu. Nagle przed sobą coś usłyszałam, jednak to zignorowałam. Albo to Leo, który próbował mnie przestraszyć, albo Ren, który już postanowił do mnie wrócić. Nagle przed sobą zobaczyłam ogromnego pająka. Skąd on... Tak duże pająki w ogóle żyją?? Jak to w mojej naturze, przestraszyłam się go, przez co pisnęłam na całe gardło i zaczęłam płakać. Upadłam na kolana zalana łzami. Gdy pająk zwrócił się w moją stronę, zemdlałam. Widziałam tylko ciemność. Nagle zobaczyłam siebie, Leo i Rena siedzących na kanapie i oglądających jakiś film. Ciekawe... Zapewne bym do nich dołączyła, jednak poczułam jak ktoś lub coś mną szturcha. Zaczęłam się budzić. Otworzyłam niepewnie oczy, widziałam tylko białe podłoże w postaci śniegu. Podniosłam się i od razu tego pożałowałam, bo świat mi zawirował. Złapałam się za głowę, świat już powrócił do normalnego wyglądu.
-Rene, żyjesz?- usłyszałam z lewej strony głos brata. Popatrzyłam w jego stronę, po czym przeniosłam wzrok w tamtą stronę, gdzie stał wielki pająk. Już go tam nie było... Ja nie chcę się tak bawić... Nagle poczułam mocne szarpnięcie za ramię i napotkałam wzrok Leoandra. -Płakałaś?- spytał, jednak nie musiał dostać odpowiedzi. Natychmiastowo mnie przytulił, chowając moją twarz w jego kurtce. Znowu zaczęłam płakać, jak się ciesze, że Leo jest zawsze obok mnie. Jedną ręką trzymał mnie w pasie, a drugą głaskał mnie po głowie. -Już spokojnie, nic ci nie grozi. Jestem obok...- szeptał mi do ucha. Dzięki niemu już powoli się uspokajałam. Chłopak nieznacznie oddalił mnie od siebie, po czym uważnie spojrzał na moją twarz. -Co się stało?- spytał. W myślach policzyłam do dziesięciu, by się uspokoić, po czym ręką wskazałam na miejsce, gdzie stał duży pajęczak.
-Tam był pająk- powiedziałam, powstrzymując się od kolejnej fali płaczu. Leo odgarnął z twarzy swoje lekko przydługie, białe włosy, po czym złapał mnie za ramiona i uważnie spojrzał w moje oczy.
-Nie ma go tam. Już jest dobrze. Wracamy?- spytał. Zdziwiłam się, a Ren..? Wtedy poczułam, jak coś drapie mnie w nogę, spojrzałam w dół i zobaczyłam owego szpica. Wzięłam go na ręce i już zostałam zalana psimi pocałunkami w roli małego języczka samczyka. Zaśmiałam się, zabierając jego mordkę z mojej twarzy, po czym zwróciłam się do Leoandra.
-Już sprawdziłeś samobójca?- zadałam pytanie, uważnie mu się przyglądając.
-Taa...jakiś nastolatek. Zapewne dziewczyna z nim zerwała- podrapał się po karku. Nagle zesztywniał, po czym na mnie popatrzył zdziwiony. Usłyszałam ciche przekleństwo z jego strony, na co się zaśmiałam. Kocham go po prostu...

<Reik? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz