3.12.16

Od Collina cd Yaotzina

Myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Zapewne puściłem ogromnego buraka, ale jednak się cicho śmiałem.
- Lucas! - zawołałem kolegę z pracy. Podszedł do nas, a ja mu oznajmiłem, że wychodzę na dziesięć minut. Nie pytał się o powód, to nie w jego naturze. On jest jeszcze gorszym samotnikiem i pesymistą, niż wydawał się z początku Yao. Zabrałem blondyna ze sklepu ciągnąc go za rękę, aby już niczego więcej nie dotykał. - Tylko tu mnie przyjęli - mruknąłem. - Po za tym dobrze płacą - wzruszyłem ramionami gdy wyszliśmy ze sklepu i skręciliśmy w prawo.
- Nie domyśliłbym się, że tu pracujesz - odparł dalej ze swoich uśmieszkiem. Szturchnąłem go lekko.
Budynek nie był daleko, położony jakieś pięć, może mniej minut drogi stąd. Dosyć blisko mojej pracy, więc nie będę się martwił. Tym bardziej, że słyszałem, a raczej wiem, jacy tam są ludzie. Wszyscy ze sobą normalnie gadają, chłopaki z dziewczynami i na odwrót. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby komuś dokuczali, a tym bardziej odtrącali. Szczerze? Wydawało mi się, że tam znajduje się skupisko najbardziej tolerancyjnych ludzi. Nie musiałem się o niego bać, chyba, ze sam coś zniszczy i sam będzie się tak zachowywał, że nie da się go lubić. Ale ja wiem, że on taki nie jest.
- Lekcje chyba trwają dwie godziny - zastanowiłem się chwilę, gdy weszliśmy do środka. Chłopak uważnie rozglądał się po pomieszczeniu. - Jak chcesz, chyba dzisiaj możesz jeszcze zacząć - w jego oczach widziałem świecące się gwiazdy ekscytacji, a na twarzy rosnącą radość. W końcu znaleźliśmy właścicielkę. Podeszliśmy do niej. Po paru minutach rozmowy o chłopaku, o jego zdolnościach, zgodziła się przyjąć nowego uczestnika. Było jej to na rękę, ponieważ potrzebowała jeszcze jednego mężczyzny, do tańca z dziewczyną. Chłopak miał jeszcze pół godziny, albo piętnaście minut i postanowił mnie odprowadzić.
- Dziękuje - powiedział z lekkim uśmiechem, na za co zmierzwiłem mu włosy. Znowu pojawił się ten diabełek, który kazał zaprzestać czynu swoim morderczym wzrokiem. Zaśmiałem się tylko.
- Mam nadzieję, że moja Królewna nie znajdzie sobie nowego Królewicza - szturchnąłem go lekko.

<Yao?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz