20.11.16

Od Nathaniela

Z głębokiego snu siłą wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Z trudem podniosłem powieki, leniwie podnosząc się do pozycji siedzącej. Spojrzałem na zegar. Dopiero szósta rano... Przez chwilę kusiło mnie, aby zignorować natrętnego człowieka i iść spać dalej, jednak szybko odrzuciłem ten pomysł. Pół przytomny pomaszerowałem do drzwi, nie przejmując się zbytnio faktem, iż mam na sobie tylko pidżamę. Otworzyłem je, opierając się o futrynę, żeby ustać na nogach.
- Nathaniel Black? - zapytał jakiś mężczyzna, odziany w czarny garnitur.
- Tak, to ja - odparłem znudzony.
Mężczyzna szybko wręczył mi kopertę, jakby bojąc się, że ktoś zauważy.
- Dzisiaj o 8:00. Lepiej, żeby nikt cię nie widział - rzucił, po czym odwrócił się i nim zdążyłem w jakikolwiek sposób zareagować, skierował się do wyjścia z bloku.
Zaskoczony spojrzałem na kopertę.
- Co to? List z Hogwartu? Chyba się trochę spóźnili... - mruknąłem sam do siebie.
Zamknąłem mieszkanie, wracając do swojej sypialni. Otworzyłem przesyłkę, czytając następnie jej zawartość. Okazało się, że z jakiegoś powodu zostałem wezwany do chwilowej pracy w tajnych służbach. Podobno nie ma być to na stałe, a jedynie na kilka ważniejszych misji. Zaznaczyli też, iż obowiązkowo muszę stawić się dzisiaj na spotkaniu. Podali adres, a mi od razu nasunęły się na myśl słowa faceta. O 8:00... Mam jeszcze prawie dwie godziny. Poranna rutyna zajęła mi niecałą godzinę, jednak postanowiłem już wyjść. Co najwyżej przyjdę za wcześnie. Wyszedłem z mieszkania, zamykając za sobą drzwi na klucz. Włożyłem ręce do kieszeni czarnej bluzy, do czego zmusił mnie chłód panujący na dworze. Wreszcie dotarłem na podany adres. Przede mną ukazał się ogromny biurowiec. Ciekawe. Nigdy bym nie pomyślał, że zwykły budynek będzie bazą tajnych służb. Zjechałem windą na piętro -1, gdzie powitał mnie chłodnym spojrzeniem ochroniarz. Bez słowa wskazał drzwi na przeciwko windy. Szybkim krokiem przemknąłem przez korytarz, wchodząc potem do pomieszczenia. Zastałem tam tylko jedną dziewczynę, siedzącą na ławce. Z czasem zebrało się około dziesięciu innych ludzi.
- Witajcie - zaczął mężczyzna, wychodząc na środek sali. - Jak zapewne wiecie, nasz świat znajduje się w niebezpieczeństwie, a naszym zadaniem jest temu zapobiec. Dlatego też zebraliśmy z całej wyspy dziesięciu najlepszych ludzi w różnych dziedzinach. Jedni są świetni w walce, inni kwalifikują się do geniusz komputerowych. Zostaniecie podzieleni na dwuosobowe grupy, a następnie otrzymacie swoje zadania - tłumaczył dalej.
No pięknie. Zapowiada się ciekawie. Po przemowie agent zaczął wywoływać poszczególne osoby, tworząc, jak już wcześniej wspomniał, małe oddziały.
- Pani Celeana Imcora oraz Pan Nathaniel Black - usłyszałem.
Poderwałem się z miejsca, ruszając w stronę mężczyzny. Kątem oka dostrzegłem dziewczynę o niebieskich włosach, podążającą w tym samym kierunku. To ona musiała zostać wybrana jako moja towarzyszka.
- Wy zostaliście wybrani jako szpiedzy, gdyż z naszych tajnych źródeł wiemy, że dokonale nadajecie się na to stanowisko - oświadczył.

< Celenea? Weź wymyśl co mamy szpiegować, bo mi się wena skończyła :') >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz