10.3.17

Od Renesmee CD Zacharie

Obserwowałam ludzi pod blokiem. Jakaś starsza kobieta z fryzurą "na chłopaka" kłóciła się z grubszym mężczyzną. Nie wiem o co, ja tylko ich obserwowałam.
-Renuś- usłyszałam przesłodzony męski głos przy swoim uchu. Wzięłam wzrok z pary na dworze i zwróciłam go w stronę Leo, który stał przy mnie wyprostowany. Muszę dodać, że miał na sobie przeesłodki fartuszek w serduszka, który, swoją drogą, dostał ode mnie na święta. Chętnie go przyjął, a ja zawsze się śmieje, gdy go w tym widzę. Jednak tym razem na mojej twarzy nie pojawił się uśmiech. Otóż Leoander gromił mnie właśnie wzrokiem, przekrzywiając głowę w prawą stronę. Przełknęłam ślinę trochę za głośno. -Czy możesz mi powiedzieć, co miałaś robić?- spytał, lekko się uśmiechając. Jest wkurzony, oj jest... Znowu przełknęłam ślinę, kręcąc się lekko na krześle, na którym siedziałam.
-Miałam odrobić polski...- wymamrotałam pod nosem, znowu obracając się do okna. Westchnęłam, opierając brodę na dłoni. Kobiety i mężczyzny już tam nie było. Leo odwrócił mnie na krześle obrotowym do siebie.
-To, czemu tego nie robisz? Podobno do jutra masz termin- znowu przekrzywił swoją głowę w moją stronę. Tym razem ciarki mnie przeszły. Nie lubię, gdy mówi taki przesłodzonym głosem. Jest wtedy przerażający. I mógłby z łatwością zagrać w jakimś horrorze lub w kryminale. Nawet w tym, na którym byłam razem z Mochizou. Odetchnęłam głęboko, patrząc Leoandrowi w oczy.
-Nie wiem dokładnie jak to zrobić- wyznałam z lekką skruchą w głosie. Zwykle po tym łagodniał... A jak jeszcze zobaczy u mnie łzy, to nawet po czekoladę poleci. Białowłosy westchnął i zaczął czochrać mnie po włosach.
-W takim razie wyjdź z Renem. Podobno świeże powietrze pomaga myśleć, a jemu przyda się spacer- wyraźnie złagodniał, pochylając się na wysokość mojej głowy. Uśmiechnął się, po czym cmoknął mnie w czoło. Również się uśmiechnęłam na ten gest. Kocham go...
-Słuchaj, a jak to jest mieć kolczyk w wardze- zadałam pytanie, gdy się prostował. Popatrzył na mnie zaskoczony, jednak zaraz się zaśmiał, kręcąc przecząco głową.
-Trochę przeszkadza w jedzeniu, jednak nie przeszkadza w całowaniu- po ostatnim słowie puścił mi oczko. Zaśmiałam się, wstając z obrotowego krzesła i zabierając w ramiona czarnego szpica, który wylegiwał się na moim łóżku. Poszłam do przedpokoju i zaczęłam się ubierać. Spojrzałam na siebie w lustrze, a wzrok padł na moją bluzę z napisem "Mam piękną siostrę. Mam też nóż, łopatę i alibi". Znowu się zaśmiałam. Dostałam ją od Leonadra, który stwierdził, że ta bluza będzie mnie chronić przed chłopakami. Wtedy do mojej głowy wpadł Zacharie. Hm... Od Wigilii minęły prawie trzy miesiące... Ciekawe, co u niego.
<Zacharie? Specjalnie na twoje życzenie xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz