15.1.17

Od Archalda CD Elentii

Nie pamiętam, kiedy zorientowałem się, że Elen wcale za mną nie podąża. Znajdowałem się teraz w jakimś pomieszczeniu wypełnionym krwisto czerwonymi kryształami. Zmarszczyłem brwi i rozejrzałem się nie bardzo odnajdując się w sytuacji. Dziewcznyny nadal nie było po pięciu minutach bezczynnego czekania, dlatego postanowiłem wrócić się i jej poszukać. Nie bardzo pamiętałem jednak drogę, z której przyszedłem. W pewnym momencie usłyszałem głuche kroki, dlatego spojrzałem w stronę, z której dochodziły. Z ulgą stwierdziłem, że to moja różowowłosa towarzyszka.
- Długo ci to zajęło - stwierdziłem i podszedłem do niej. Jednak wyczułem coś dziwnego. Pomimo brudu na ubraniu, wcale nie było czuć odoru, który na sobie miała. Zmarszczyłem brwi zdezorientowany.
- Wydawało mi się, że coś zobaczyłam - mruknęł i zaczęła mnie gdzieś prowadzić. Nie bardzo jednak pasowała mi ta sytuacja. Przygryzłem wargę, pwoli zwalniając kroku i wycofując się w zupełnie przeciwną stronę. To nie jest moja Elen. Zacząłem biec w stronę, z której sobowtór wyszedł i omało nie dostałem zawału, kiedy zobaczyłem zakrwawioną dziewczynę. Zakryłem usta dłonią i zacząłem rozglądać się dookoła w poszukiwaniu kreatury.
- Elen. Elen wstawaj, póki jesteśmy bezpieczni - krzyknąłem szeptem i zacząłem klepać ją po policzku. Jak na złość usłyszałem za sobą nieprzyjemny śmiech dlatego odwróciłem się i przygotowałem do ataku.

<Elen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz