30.12.16

Od Zena CD Zacharie

Miło. Serio. Obiecuję sobie, ze nigdy więcej go nie dotknę. Jestem tylko durnym zagrożeniem. Przecież wiedziałem, że nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Zawsze wysyłał mi takie sygnały. Nawet teraz to robi. Z poczuciem winy obserwowałem jak zmaga się z dojściem do łazienki. W pewnym momencie nawet myślałem, że pomylił pomieszczenia. Jego ból i nieszczęście dobijało mnie jeszcze bardziej. Może naprawdę powinienem zniknąć z jego życia raz i na zawsze? Miałby chociaż spokój. Powiedział, że czuje się jak na haju, prawda? Czy zawsze tak było? Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek zachowywał się w ten sposób. Chociaż, zawsze byłem ślepy na wszystko co dzieję się wokół mnie. Ze zrezygnowaniem schowałem twarz w dłoniach, czując jak powalone poczucie winy wypełnia mnie jeszcze bardziej. Przez palce zerknąłem jeszcze w bok, by zobaczyć jak Zach gapi się tępo na kran. Mimowolnie uśmiechnąłem się, zdając sobie sprawę, że pewnie ma jakieś halucynacje. Nakarmić szczury, które zalęgły się w jego kapciach. Nigdy nie zapomnę tej powalonej imprezy. Nie chciałbym jej powtarzać, ale gdyby on tego chciał, prawdopodobnie zorganizowałbym taką bez myślenia. Zsunąłem dłonie w dół i oparłem się plecami o oparcie kanapy z tym małym uśmieszkiem, którego nie mogłem się pozbyć z ust. W pewnym momencie usłyszałem powolne kroki na podłodze, więc znów odwróciłem się w stronę rudowłosego, by zobaczyć jak człapa w moją stronę. Nie spodziewałem się jednak, że uwali się na moje kolana ze zdeterminowanym wyrazem twarzy. Jakby chciał udowodnić coś nie tylko mi, ale także sobie. No cóż, nie bardzo ogarniałem o co chodzi, więc zmarszczyłem czoło zdezorientowany.
- Z-Zach, co ty wyprawiasz - mruknąłem szybko. Nie rób nic, czego będziesz później żałował. Nie chcę, żebyś się na mnie wyżywał, bo coś sobie ubzdurałeś.
- Jeżeli tutaj mój sen się zerwie, to znaczy, że mam koszmar i cię nie ma - haha zajebiście. Zaraz co? Nie zdążyłem nawet zareagować, a jego usta znalazły się na moich. Nie byłem już pewny co mam robić. Nie zamknąłem oczu. Byłem cholernie zdziwiony obecną sytuacją. Pora na ewakuację. W tempie natychmiastowym. Nie zdawałem sobie nawet sprawy z tego, że siedziałem zastygnięty i wpatrywałem się w ścianę na przeciw siebie, kiedy długie nogi Zacha latały mi przed ryjem. Tylko dotkniecie mojej pięknej twarzy.
Kiedy jednak wszystko do mnie doszło z potrójną siłą nie mogłem się powstrzymać. Dłonią przejechałem po spuchniętej wardze i z przerażonym spojrzeniem zjechałem w dół. Nie zwróciłem nawet uwagi, że tak się zassał.
- Co to miało być? - szepnąłem, nadal nie bardzo rozumiejąc, chociaż analizowałem to wszystko jakieś pięć razy przez ten krótki czas. - Myślisz, że tak sobie bez niczego możesz pogrywać z moimi uczuciami? - warknąłem cicho. Podniosłem się z kanapy szybciej jak na niej usiadłem i w ułamku sekundy już byłem za drzwiami.

<Zach?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz