25.2.17

Od Nifenye - Cd. Haego

Myślałam, że normalny bieg pozwoli mi dogonić chłopaka, lecz gdy wbiegałam po schodach, ten już dobijał się kobiecie do drzwi. Krótka wymiana słów skończyła się, na próbie wtargnięcia do mieszkania staruszki. W ostatniej chwili zagrodziłam blondynowi drogę ręką. Ten jednak, dalej wykłócał się z Księżną Płochaczy Pospolitych, bo inaczej psa się nazwać nie dało. Był po prostu ochydny, a całość dopełniało tło na jakim się znajdował. Różowy szlafrok w kwiatki, ktoś powinien mnie trzymać, bym zaraz nie zwymiotowała. Z każdą chwilą krzyki stawały się coraz głośniejsze, raz po raz krzywdząc moje biedne uszy.
- Cicho być! - wydarłam się najgłośniej jak umiałam.
Wtedy obydwoje spojrzeli na mnie zdziwieni. Zaczęłam odpychać chłopaka na bok, by stanąć przed nim. Ten jednak dalej stał niewzruszony. Wcisnęłam się więc między niego, a starszą panią z wielkim uśmiechem.
- Załatwimy to inaczej - szepnęłam do chłopaka.
Ten machnął ręką, przyglądając się moim poczynaniom. Odwróciłam się przodem do kobiety, by zacząć takie mini negocjacje:
- Dobry wieczór droga pani - ta już miała coś mówić - ady ci ci ci, proszę poczekać ja jeszcze nie skończyłam!
Ta spojrzała na mnie, jakby niedowierzała w to co mówię.
- Z łaski swojej, weźmie Pani tego swojego bulldoga, bo inaczej ten pan zrobi z niego naszyjnik, broszkę czy whatever...
- Nic z niego nie zostanie - burknął pod nosem Hae.
Odwrociłam się do niego przodem, kładąc palec na usta.
- Możesz być cicho? Dziękuję. - odparłam, znowu przyglądając się staruszce - kupi mu pani smycz, zacznie wychodzić na długie spacerki, ewentualnie nauczy sikać do kuwety.
- Ale..
- Ale mnie to nie obchodzi droga pani tak? - spojrzałam na nią powoli się bulwersując, jednak musiało to być teatralne - ma pani w prosty sposób ujmując, ogarnąć psa, bo to co on wyprawia, burzy nie tylko budynki ale cała estetyke kultury! I proszę żeby to sie stało jak najszybciej, bo gdy jeszcze raz usłyszę o takiej sytuacji to mnie szlag trafi na miejscu! Zrozumiała Pani?
Kobieta dalej niemogąc wyjść z podziwu, pokiwała tylko potwierdzająco głową. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie, by po chwili zwrócić sie do Haego.
- Wychodzimy - stwierdziłam, łapiąc go pod rękę i ciągnąc w stronę schodów.
[Hae?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz