-Ch... Chyba powinniśmy się zbierać- usłyszałam ze strony chłopaka. Cicho mu przytaknęłam, wstając z fotela, ciągle mając wzrok w podłodze. Odwróciłam się do fotela, biorąc kurtkę w ręce. Gdy znowu się odwracałam, w coś uderzyłam. Spojrzałam w górę i spotkałam się twarzą w twarz z Mochizou. Znowu się zarumieniłam, jednak tym razem szybko się odwróciłam, zanim jeszcze zdążył to zobaczyć. Znając życie i tak zapewne to zauważył, ech... Zaczęłam schodzić po schodach, lekko ściskając w dłoniach swoją kurtkę, słyszałam kroki rudowłosego za sobą. Po chwili znajdowaliśmy się przed wyjściem z kina, zakładając kurtki. Gdy założyłam na swoją głowę czarną czapkę, spojrzałam na Mochiego, który walczył z szalikiem. Co on z nim robi? Westchnęłam, podchodząc do niego i poprawnie mu go zawiązując, uśmiechając się do niego na końcu. Wyszliśmy z budynku, gdzie znajdowało się kino i ruszyliśmy przed siebie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz, by sprawdzić godzinę. Niedługo północ... Wtedy coś sobie przypomniałam.
-Mochizou- zwróciłam się do chłopaka, zatrzymując się w miejscu. Mochizou stanął krok przede mną, wyczekująco na mnie patrząc. -Umiesz jeździć na łyżwach?- spytałam, szeroko się na końcu uśmiechając. Rudowłosy niepewnie skinął głową. Taka odpowiedź w zupełności mi wystarczy. Złapałam Mochiego za rękę i zaczęłam go prowadzić w stronę parku, gdzie powinno znajdować się lodowisko. Chłopak nie protestował, pozwolił, bym go ciągnęła, w zapewne nieznanym mu kierunku. Po kilku minutach ciągnięcia go, w końcu znaleźliśmy się przed lodowiskiem, na którym jeździło parę osób, w większości jednak były to pary. Spojrzałam na mojego towarzysza uszczęśliwionym wzrokiem, jednak ten nie miał kompletnie pojęcia, o co mi chodzi.
-Dzisiaj lodowisko jest otwarte całą noc- wyjaśniłam mu, w końcu puszczając jego dłoń. -Jednak wejście jest za darmo tylko dla... par...- ostatnie słowo wyszeptałam, jednocześnie czując, jak serce mi przyspiesza. Mam nadzieje, że usłyszał to, co powiedziałam. Spojrzałam ukradkiem na Mochizou, który był cały czerwony, i to chyba nie przez zimno. Czyli usłyszał... Mimowolnie również się zarumieniłam, patrząc się bardziej w bok.
<Mochizou? *^*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz