- A myślałem, że zdechłeś - westchnął cicho Nez i odszedł ode mnie, jakbym zaraz miał go pociąć. Nie bardzo rozumiejąc co się dzieje podrapałem się po policzku i rozejrzałem dookoła.
- Śniło mi się, że byłeś jakimś nadnaturalnym potworkiem i się wkurwiłem. Zaczepiłem gościa w Biedronce, który przemienił mnie w wampira. Na jakiejś wyspie pocałowałem Zacha- Moment, przecież ja jestem wampirem i nie mogę spać - wymamrotałem cicho. A to gnida. Myśli, że jak Zenon nie kapuje o co chodzi to może zrobić swoje Hokus Pokus pół robaka, zgiń przepadnij dostań raka i wbijać mi do głowy, że nic takiego się nie stało. Warknąłem cicho na samego siebie i wstałem powoli z kanapy. Szybkim krokiem powędrowałem do kuchni po jakieś tabletki przeciwbólowe i szklankę wody, by w drodze powrotnej zostać obalonym przez małego szczeniaka. Ta kulka szczęścia czasami mnie wnerwia.
- Radziłbym z nią wyjść, stara gnido - usłyszałem kąśliwą uwagę brata, na co pokazałem mu środkowy palec. Koniec końców wyszedłem z Toffiefie na dwór i zawędrowałem do miasta, zastanawiając się nad sensem życia. Pies jakby prowadzony instynktem zatrzymał się przed budką z darmową gorącą czekoladą rozdawaną tylko w zimę - tak pisało na znaku. Z uśmiechem na twarzy wziąłem kubek, zadowolony, że jedyne zjadliwe ludzkie żarcie trafiło do moich zimnych łapek. Husky zamerdała szybko ogonem i zaczęła iść dalej. Cóż, niech się pies wybiega. Nie zauważyłem nawet kiedy znaleźliśmy się pod wcześniej odwiedzonym domu, mojego rudego przyjaciela. Ten pies to pomiot szatana. Zbulwersowany zacząłem się wracać, ale szczeniak pociągnął za nogawkę od spodni i szczeknął na mnie, by podbiec do drzwi i zacząć smyrać je swoją małą łapką. Przewróciłem zrezygnowany oczami i nacisnąłem na klamkę, by zobaczyć jak Zach próbuje podpalić kran w łazience. Z politowaniem na twarzy podszedłem do niego i wyrwałem zapałki z ręki, by znów wrócić się do drzwi.
- Ciesz się, że mój pies martwi się o ciebie bardziej niż ja sam - mruknąłem cicho i zacząłem wgapiać się w jego wkurzoną twarz,
<Zachie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz