- Nie sądzisz, ze to ty powinieneś nosić mnie? Może i jestem silniejszy, ale dziwnie wystajesz jak cię noszę. To nie jest wygodne - mruknąłem i rzuciłem nim o kanapę, gdy tylko znaleźliśmy się w salonie.
- Właśnie dobrze to ująłeś. Wampiry są silniejsze, więc mnie noś - odgryzł się i od razu rzucił się na pozostały bekon. Zaśmiałem się cicho i wpakowałem mu głowę na kolana.
- Ale ty nigdy w życiu mnie nie niosłeś, a ja robię to cały czas. Jak chcesz być fajny to zacznij mnie nosić - jęknąłem w proteście. Podciągnąłem się wyżej i objąłem go rękami w biodrach na co spiął się nieznacznie. - Nic nie robię. Nie martw się bez zgody nie dobieram się do spodni. Z resztą nigdy nawet tego nie robiłem - wymamrotałem i wtuliłem się w jego brzuch jak w pluszowego misia. W pewnym momencie zerwałem się z kanapy i stanąłem nad nim z uśmiechem. - Chodź rozwalimy posągi na cmentarzu! - krzyknąłem. W razie jakiś problemów możemy przecież spierdolić. Uśmiechnąłem się szeroko i pobiegłem na korytarz by założyć buty i zacząłem skakać w miejscu. Zach dołączył do mnie chwilę później, wpychając sobie bekon do ust i zakładając Becię na plecy. Uradowany wyskoczyłem z domu, z zaskoczeniem stwierdzając, że przestało wiać. Przywołałem rudowłosego ręką i poszedłem w stronę cmentarza. Z radością stwierdziłem, że idzie za mną.
- Dlaczego akurat na cmentarz? - zapytał cicho i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Nudziło mi się w domu, a poza tym tam nikogo nie ma - odpowiedziałem i przyspieszyłem kroku gdy ujrzałem znajomą bramę. - No chodź!
Wbiegłem na ogromy teren i rozejrzałem się dookoła. Zauważyłem kilka starszych kobiet klękających przy starych grobach. Byłem w cholerę głodny, a one niczego się nie spodziewały. Już miałem do jednej podbiec i zaatakować, kiedy Zach pociągnął mnie za kitkę i przyciągnął do siebie. Syknąłem na niego wkurzony i odepchnąłem się od niego, dalej stojąc spokojnie.
<Zach?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz