Ziewnąłem przeciągle i położyłem się na łóżku, przykrywając oczy wewnętrzną stroną łokcia. Na zewnątrz sypał śnieg i pomimo szesnastej, było ciemno, jak wiadomo gdzie. Temperatura była bliska zeru, a wiatr był tak nienawistny, że prawie wyjebał szyby z okien.
- Noo choodź, zrób ze mno to selfi no! – jęknął mój ukochany braciszek.
- A weź się ode mnie odstosunkuj, co. I wypierdalaj z tego pokoju, tam są drzwi. – warknąłem, wskazując na okno. Usłyszałem głośne westchnienie białowłosego, a po chwili poczułem na sobie jego ciężar. Mały kurwiec usiadł mi rzycią na biednym brzuchu. Wydałem z siebie głośne stęknięcie, gdy dwie tony żywej masy pokręciły się w tę i we w tę. Szybkim ruchem podniosłem kolano, wbijając je w żebra Zen'a.
- Weź schudnij, bo cię dźwigiem trzeba będzie do domu wozić! – jęknąłem, zrzucając go z siebie.
- Jak do mnie mówisz, to zęby na baczność, a nie co drugi wystąp! – zawołał z udawanym urażeniem.
- Jak się nauczysz klaskać czołem, to pogadamy. – warknąłem, odwracając się na drugi bok. Jezu, ale to bolało. Serio, musi schudnąć.
- Mózg na gówno zamieniłeś?
- Moja dupa i twój ryj to bliźniaki.
- Nie mów tyle, bo się zmęczysz. – jęknął, i dźgnął mnie w plecy. Dostał łokciem w wątrobę.
- Twój mózg na wakacje wyjechał chyba.
- Słyszałem, że występujesz w puszczy. – wyszeptał, a jego morda zawisła nad moją, z krzywym uśmiechem.
- Umyj zęby, bo umrę.. – jęknąłem, machając dłonią nad nosem.
- Jesteś tak głupi, czy oszukałeś przeznaczenie?
- Wiesz co? Lepiej idź na łąkę komary doić. – warknąłem.
- Żuj beton. Tylko nie mlaskaj. – zacmokał i ponownie zasiadł na moim fotelu.
- Nie słyszałem. Możesz powtórzyć? Tylko nie gestykuluj tak uszami.
Po tej wymianie zdań obydwoje zamilkliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie z ukosa.
- Jezu, Nez, jak to możliwe, że się jeszcze nie pozabijaliśmy?
- Zen, weź nie kuś, co? – mruknąłem, siadając na łóżku. – Poza tym, skąd masz nowy telefon? Zacha ci nie rozwalił tamtego?
Białowłosy uśmiechnął się triumfalnie i wskazał na srajfona, ruszając wymownie brwiami. Wtem do pokoju wpadł nasz husky, taranując Zen'a. Zasiadł na łóżku obok mnie i pomerdał ogonem. Pokazałem język bratu i pogłaskałem psa za uchem.
[ Zen? Może być? xD ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz