1.12.16

Od Yaotzina cd Collina

Popatrzyłem na zamykające się za Collinem drzwi niepewnie, a później przesunąłem wzrok na złożone ubrania obok mnie. Przeskoczyłem wzrokiem z jednego do drugiego kilka razy, puki nie zdecydowałem się w końcu sięgnąć po dresowy materiał leżący dziesięć centymetrów ode mnie. Gdy miękki materiał zetknął się z opuszkami moich palców uśmiechnąłem się lekko. Szybko przytuliłem bordową część garderoby do siebie. Nie są to moje bluzy w panterkę, ale da się przeżyć. Westchnąłem cicho i powoli, by nic sobie nie zrobić wciągnąłem na siebie ubrania, pozbywając się mokrych bokserek z tyłka. Spalić to. Niepewnie otworzyłem drzwi i wyjrzałem niepewnie na zewnątrz. Obleciałem korytarz wzrokiem i powoli wyszedłem z pomieszczenia. Na poranionych nogach i przy każdym kroku, który wysyłał tonę bólu przez całe moje ciało, to wcale nie było takie łatwe. Pięć razy wolniej niż zrobiłbym to normalnie dotarłem do kuchni i zza progu uważnie zacząłem przyglądać się robiącemu coś chłopakowi. Krwista rana na jego ramieniu przyciągnęła moją uwagę. Nie bardzo myśląc podreptałem bliżej i dotknąłem lekko jego ramienia. Szybko odsunąłem dłoń, gdy tylko zderzyła się z przeciętą skórą. Collin podskoczył wystraszony i obrócił się z szeroko otwartymi oczami. Skuliłem się lekko i założyłem kaptur bluzy, by się ukryć. Najlepiej zniknąć, ale niestety nie jest to bluza niewidka. Z trudem cofnąłem się kilka kroków do tyłu i syknąłem głośno, gdy zderzyłem się ze ścianą, bo przeszywający ból znów się pojawił. Tym razem z mocniejszą siłą. Zacisnąłem mocno oczy i szczękę oraz otuliłem się własnymi rękoma w obronnym geście.
- Nie podchodź - wychrypiałem cicho i spojrzałem na blondyna błagalnym spojrzeniem przekrwionych oczu, gdzieś w duchu naprawdę chcąc, by moje ręce zostały zastąpione tymi jego. Niestety nie miałem odwagi na taki krok.

<Cole?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz