Boże... pierwszy raz nie wiedziałem co powiedzieć, co zrobić. Zamknąłem się, bo moje słowa zapewne nawet do niego nie dochodziły. Siedziałem po prostu obok i... można określić to jako pilnowaniem jego. Długo siedział w wodzie, aż stała się zimna. Widziałam jak na jego skórze pojawia się gęsia skórka, aż zaczął dygotać z zimna. Szkoda mi go było, wolałbym, aby to mnie spotkało, a nie jego. Gdy usłyszałem, że nie chcę żyć, aż serce mi się kroiło. Chciałbym go przytulić, ale on się boi, że i ja mu coś zrobię. Sam nie wiem już co mnie bardziej bolało. Najgorsze było to, że nie miał zamiaru wyjść z wody, a ja nie chciałem wychodzić z tego domu. Głównie, że ja tu mieszkałem, ale chodziło mi o to, ze chciałbym go chronić. Jeden z nich uciekł, oszpeciłem mu całkowicie twarz, kto wie czy nie będzie szukał zemsty? Wtedy wolałbym, aby to mi coś zrobił, ale chłopaka zostawił w spokoju. Musiałem użyć siły. Wziąłem ręcznik i gdy wiedziałem, że nie ma zamiary współpracować, sam go owinąłem ręcznikiem i chociaż się wyrywał, zaczął się drzeć, złapałem go w ten sposób, że nie mógł się ruszyć. Zaczął się wydzierać, abym go zostawił, że nie chcę, aby go ktoś dotykał. Nie chciałem mu zrobić krzywdy, ale skoro na spokojnie się nie da, nie mam zamiaru, żeby zachorował.
- Yao! - wydarłem się na cały głos i dopiero wtedy się uspokoił. Miał zamknięte oczy, z których uciekały pojedyncze łzy. Ręce trzymał zaciśnięte w pięściach przy sobie i kulił się. Odetchnąłem jakby z ulga, że na razie był spokój. - Poczekaj tu, zaraz ci przyniosę jakieś ubrania – powoli go puściłem. Został w pozycji jakiej był, a ja wyszedłem z łazienki mając nadzieję, ze do głowy nie wpadnie mu pomysł ucieczki. Na pewno nie w takim stanie jak i bez ubrań.
Podszedłem do szafy i otworzyłem dolną półkę, w której trzymałem ubrania, których sam już nie nosiłem, bo były za małe, a nie miałem co z nimi zrobić. Wybrałem jakieś spodnie i bluzę dla chłopaka, które powinny na niego pasować. Gdy wróciłem do łazienki, chłopak dalej tam się znajdował, jednak skulony na samym środku pomieszczenia. Podszedłem do niego, a gdy kucnął, wzdrygnął się. Unikał mojego wzroku, który miał wbity w podłogę. Podałem mu ubrania, jednak gdy ich nie wziął, położyłem je obok niego. Milczał.
- Pójdę coś zrobić do jedzenia – uśmiechnąłem się blado, aczkolwiek miło, po czym wyszedłem z łazienki do kuchni.
< Yao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz