- Dobrze - powiedziałem cicho, chociaż niechętnie. Usta mówiły co innego, a moje chęci się z nimi biły. Podniosłem z ziemi łyżkę, którą mieszałem sos na patelni. Wrzuciłem ją do zlewu i spojrzałem na ranę. Krew przestała lecieć, jednakże dziura jest ohydna. Musiałem to chociaż zawinąć, ohydnie by się z tym jadło przy stole. Odwróciłem się w stronę chłopaka, który przyglądał się mojej ranie. - Pomieszasz chwilę sos i przypilnujesz makaron? - poprosiłem napotykając jego przestraszony i niepewny wzrok. - Pójdę coś z tym zrobić - chwilę stałem i czekałem na jego reakcje, aż powoli skinął głową przęłykając gulę w gardle. Uśmiechnąłem się lekko, po czym wyjąłem z szuflady nową drewnianą łyżkę. - Trzymaj - podałem mu przedmiot. Patrzył na nią tępym wzrokiem, aż w końcu zestresowany wyciągnął dłoń. Specjalnie dotknąłem ją swoimi palcami, na co się wzdrygnął. Oddałem mu łyżkę, po czym poszedłem do łazienki mając nadzieję, że jednak wykona moją prośbę. Nie chce mi się od nowa robić spaghetti, a to jest już prawie gotowe.
Zdjąłem bluzę i przyjrzałem się ranie, w której niegdyś siedział nóż. Wziąłem miękki materiał i mocząc go w zimnej wodzie, obmyłem ramię z krwi, a następnie oczyściłem wodą utlenioną. Piekło, a gdy przypadkiem woda się dostałą do środka, miałem ochotę krzyczeć, jednakże się powstrzymałem przygryzając wargę, z której zaczęła płynąć krew. Owinąłem ranę bandażem, po czym wyszedłem z łazienki i omijając kuchnię, wszedłem do salonu, skąd wziąłem nową bluzę i ją ubrałem. Poprawiłem tylko włosy. Guza ze wczoraj już nie było, nawet śladu po nim. Nawet nie czułem już bólu. Wróciłem do kuchni, gdzie chłopak mieszał sos. Nie zobaczył mnie, dlatego też gdy znalazłem się obok niego, automatycznie się cofnął i spojrzał na mnie wystraszony. Posłałem mu jedynie ciepły uśmiech, po czym wylałem z garnka wodę z makaronem na tą miskę z dziurami, której nazwy aktualnie nie pamiętałem.
- Siadaj. Zaraz ci nałożę - powiedziałem biorąc od niego łyżkę i ponownie dotykając go palcami.
< Yao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz