-Więc słucham- powiedział, dalej mi się przypatrując. Lekko zmrużyłam oczy. O co mu chodzi..? Leo przewrócił oczami. -Wytłumacz mi, co ten rudzielec robił w twoim pokoju, gdy stałaś w samym staniku- wyjaśnił, lekko wzdychając. No tak... Lekko się zarumieniłam na to wspomnienie. Wzięłam głęboki wdech, odsuwając ławę i siadając na podłodze. Lekko się podniosłam, po czym zdjęłam Zachariemu okulary, kładąc je na stoliku obok. Popatrzyłam na brata.
-W zasadzie to nie wiem, co on tam robił. Ja chciałam się tylko przebrać w wygodniejszą bluzkę, a on nagle wparował do mnie do pokoju- wyjaśniłam braciszkowi, po czym znowu spojrzałam na rudowłosego. Oczy miał zamknięte, spokojnie oddychał, a jego klatka piersiowa delikatnie podnosiła się w górę i w dół. Popatrzyłam na Leo. -Ale musiałeś aż sprawiać, by zemdlał?- zadałam pytanie, podnosząc się z miejsca. Podeszłam do Leoandra i wtuliłam się w jego ciało. On mnie objął, po czym nachylił do mojego ucha.
-Nie mogę pozwolić, by ktoś cię dotknął przed osiemnastką- szepnął mi do ucha, na końcu lekko się śmiejąc. Ja również się zaśmiałam.
-A ty to już możesz?- zadałam pytanie. Leo mruknął potwierdzająco do mojego ucha, po czym wziął do góry i znowu postawił na ziemi. Odkleił się ode mnie, po czym złapał za dłoń. Pociągnął mnie w stronę mojego pokoju, gdzie Ren wyżerał coś z siatki, która leżała na podłodze. Leoander stanął nieruchomo, patrząc na rozrabiającego szpica.
-Kupiłem po drodze kebab dla ciebie...- zaczął, drapiąc się w kark. -Ale chyba ktoś się już nim zajął- wyjaśnił, po czym się zaśmiał a ja razem z nim. Trzeba było nie zostawiać tego na podłodze...
<Zacharie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz