25.12.16

Od Renesmee CD Zacharie

-Przymknij się- szepnęłam do rudowłosego, chwytając za jego palca i mocno go ściskając. Spojrzałam na stojącego przed nami Leoandra, który emanował wręcz złością na kilometr, serio. Oczy chłopaka zapłonęły na czerwony kolor. Ja niczego nie poczułam, jakby coś wchodziło mi do głowy, jednak Zacharie się zachwiał, po czym zemdlał, lądując na ziemi, przy okazji rozlewając nasze herbaty. Super, teraz mam mokrą podłogę w pokoju. Leo położył na kałużach jakieś szmaty, po czym wziął rudowłosego na ramiona i zaniósł go do salonu, brutalnie rzucając na kanapę. Szalony jakiś? A jak wstrząsu mózgu dostał? Szybko podeszłam do Zacha, kucając przy jego głowie, z której-na szczęście-nie leciała krew. Popatrzyłam wymownie w stronę brata, który wkurzony dalej wpatrywał się w chłopaka. Leoander wziął głęboki wdech, po czym wypuścił całe powietrze. Założył ręce na klatce piersiowej i przeniósł wzrok teraz w moją stronę.
-Więc słucham- powiedział, dalej mi się przypatrując. Lekko zmrużyłam oczy. O co mu chodzi..? Leo przewrócił oczami. -Wytłumacz mi, co ten rudzielec robił w twoim pokoju, gdy stałaś w samym staniku- wyjaśnił, lekko wzdychając. No tak... Lekko się zarumieniłam na to wspomnienie. Wzięłam głęboki wdech, odsuwając ławę i siadając na podłodze. Lekko się podniosłam, po czym zdjęłam Zachariemu okulary, kładąc je na stoliku obok. Popatrzyłam na brata.
-W zasadzie to nie wiem, co on tam robił. Ja chciałam się tylko przebrać w wygodniejszą bluzkę, a on nagle wparował do mnie do pokoju- wyjaśniłam braciszkowi, po czym znowu spojrzałam na rudowłosego. Oczy miał zamknięte, spokojnie oddychał, a jego klatka piersiowa delikatnie podnosiła się w górę i w dół. Popatrzyłam na Leo. -Ale musiałeś aż sprawiać, by zemdlał?- zadałam pytanie, podnosząc się z miejsca. Podeszłam do Leoandra i wtuliłam się w jego ciało. On mnie objął, po czym nachylił do mojego ucha.
-Nie mogę pozwolić, by ktoś cię dotknął przed osiemnastką- szepnął mi do ucha, na końcu lekko się śmiejąc. Ja również się zaśmiałam.
-A ty to już możesz?- zadałam pytanie. Leo mruknął potwierdzająco do mojego ucha, po czym wziął do góry i znowu postawił na ziemi. Odkleił się ode mnie, po czym złapał za dłoń. Pociągnął mnie w stronę mojego pokoju, gdzie Ren wyżerał coś z siatki, która leżała na podłodze. Leoander stanął nieruchomo, patrząc na rozrabiającego szpica.
-Kupiłem po drodze kebab dla ciebie...- zaczął, drapiąc się w kark. -Ale chyba ktoś się już nim zajął- wyjaśnił, po czym się zaśmiał a ja razem z nim. Trzeba było nie zostawiać tego na podłodze...

<Zacharie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz