-Rene, nie waż mi się wstawać- odezwał się, uważnie patrząc mi się spod swoich włosów. Jego tęczówki chwilowo zabłyszczały na czerwony kolor. Po co grzebie mi głowie?? Znowu się położyłam, nie będzie zabawnie, gdy wyjdzie z mojej głowy, a ja będę siedzieć... Po chwili Loander oderwał się ze swojego stanu przemyślenia i szybko wyszedł z pokoju. Wrócił ze szklanką wody i jakąś tabletką. Spojrzałam podejrzliwie w jego stronę. Kiedyś dał mi podobną tabletkę, dalej nie wiem, co się działo, gdy ją wzięłam.
-Weź to- powiedział stanowczym głosem, surowo patrząc na mnie spod swoich białych włosów. Patrzyłam na niego jak na głupka. Czy on myśli, że znowu się na coś takiego nabiorę? Chłopak przewrócił oczami. -Sam ją robiłem, jest bezpieczna- westchnął, chowając dłonie do kieszeni. Czyli tamta nie była bezpieczna?? Wstałam do pozycji siedzącej, po czym włożyłam tabletkę do buzi i ją połknęłam, popijając wodą. Głowa zaczęła strasznie mnie boleć, przez co znowu opadłam na miękki mebel. Położyłam dłoń na głowie, mając nadzieje, że to mi pomoże, jednak tylko mocniej mnie zabolało. Brat natychmiast wziął ze mnie tę dłoń, po czym położył ją pod kocem. Tęczówki znowu zaświeciły mu na czerwono. Bardzo intensywną czerwień. Super... Zasyczałam, gdy poczułam straszne pieczenie, które nie wiem nawet, skąd dobiegało. Czułam je jakby ze środka głowy..?
<Reik? .-.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz