- Zapnij pasy - powiedział starszy mężczyzna, a Yao jak lojalny sługa wykonał polecenie, bez żadnych "ale". Zrobiłem to samo, aby obyć się bez jego polecenia.
- A ty, Cole - zwrócił się do mnie, na co poczułem się dziwnie. Gula stanęła w moim gardle, ale pozwoliłem jej, aby zabrała mi głos. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze, bynajmniej tak słyszałem. - Kiedy spędzasz święta? - zapytał. I wtedy jakby grunt pod moimi nogami się zawalił. Dlaczego wcześniej się nie spytałem Yao, jak mam z nim rozmawiać? Mam być szczery? Nie jestem pewien, czy jego dziadek chciałby, aby jego wnuk związał się z takim wariatem, z sierocińca, który nie obchodzi świąt, nie ma rodziny... praktycznie... nie jest normalny? sam nie wiem jak to ując. Ale co teraz mam odpowiedzieć? Spojrzałem na chłopaka w lusterku. Przygryzłem dolną wargę, gdy nie wyczytałem z jego miny niczego, co by mi pomogło.
- Dwudziestego czwartego grudnia - odparłem w końcu po namyśle. Może jednak nie mówić mu, że ich nie obchodzę? Jeszcze pomyśli sobie, że jestem jakimś barbarzyńcą czy czymś tam i mam mu opowiadać cała historię swego życia? Może i jestem rozgadany, ale wolałbym mu tego nie mówić. Kurde... pierwszy raz czuje się taki spięty. Nigdy w życiu tak się nie czułem, jak teraz. Boję się, co on o mnie pomyśli, a to też by kontaktowało z tym, czy mogę zostać z Yao oraz czy moje przyrodzenie także zostanie na miejscu. Bronić się raczej nie zbyt będę mógł, chłopak mnie znienawidzi, jeśli coś zrobię jego dziadkowi. Jestem w ciemnej du*ie...
<Yao? Help me!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz