7.2.17

Od Vivienne cd. Avarie

To bardzo ciekawe doznanie. Żujesz niby niepodejrzane danie z kolegą i jego kotem, gdy nagle czujesz, jak coś przeciąga ci się między zębami. Zdziwiłam się, dlatego też przełknęłam to, co było, a potem otworzyłam usta. Zaczęłam palcem wygrzebywać to coś, co ciągnęła się na języku. Wiem, może to nie było kulturalne, ale od kiedy ja taka jestem przy jedzeniu? Tym bardziej, że kultury teraz nie wymagało, gdy wyciągnęłam z ust włosa. Długiego, czarnego włosa, który nie byłam pewna od kogo był. Od kota, czy chłopaka? Włos kota jest bardziej oczywisty, ale on nie robił przecież jedzenia, dlatego też posłałam zdziwione, a za razem pytające spojrzenie ku chłopakowi, tak samo jak jego kot. Na początku cała nasza trójka milczała. Ja czekałam na jakąś odpowiedź, a chłopak zapewne na jakąś uwagę. Otrzymał ową od swojego kochanego kociaka.
- Mnie się czepiasz o sierść, a sam wrzucasz swoje włosy z nóg do jedzenia - powiedział zirytowany jak i rozbawiony cała tą sytuacją. Chłopak chciał już coś powiedzieć, ale kocur miał zamiar dokończyć swoją wypowiedź. - Jest zbyt długi jak na nogę jednak... Snow! Nie mów, że to łoniaki! - krzyknął z obrzydzeniem kocur, a chłopak patrzył jednocześnie speszony jak i zdenerwowany na kota.
- Black! - krzyknął spoglądając na kota, który jednak odsunął się od jedzenia.
- O nie, ja tego nie jem - rzekł i zeskoczył ze stołu, podchodząc do lodówki. - Daj mi coś innego - rozkazał.
Przyglądałam się całej tej komedii czując się jak w jakimś kabarecie. Pomimo tego iż miałam w ustach włos i nawet jeśli mam je jeszcze w jedzeniu, to jednak uśmiechnęłam się i cicho zaczęłam się śmiać. To było jednocześnie ohydne, jeśli kot ma rację, w co bardzo wątpię, jak i zabawne. Mina chłopaka była rozbrajająca, a jego kot to wszystko doprawiał. Nie wytrzymałam i musiałam zacząć się śmiać. Kot tylko prychnął i wrócił do stołu. Patrzył podejrzliwie na swoje danie, a chłopak jednocześnie zdziwiony, speszony, ale jakby z ulgą przyglądał mi się.
- Bawią cię jego włosy łonowe? - usłyszałam zgryźliwą uwagę kota.
- Black! To nie z tego miejsca! - krzyknął oburzony chłopak. Ponownie mogłam się przyglądać, jak się nawzajem użerają, sami ze sobą. Aż dziwne, ze mogliby być najlepszymi przyjaciółmi.
- Czyli z twoich czterech liter?! - kot dalej utrzymywał swoje zdanie, a chłopak wyglądał na załamanego. Spojrzał to na mnie, to na czarnego towarzysza, aż w końcu załamany uderzył głową o stół.
Już rozumiem, dlaczego tylko z nimi rozmawiałam.
Nagle drzwi do domu się otworzyły, słyszeliśmy kroki, a następnie jakieś nucenie z pokoju. Snow i ja ruszyliśmy do pokoju, gdzie zobaczyliśmy jakąś dziewczynę.
- Ekhem... Mogę wiedzieć co robisz w moim domu? - tajemnicza postać spojrzała na nas, gdy w ej chwili do pokoju wszedł Black.
- Jeśli przyszła na obiad, może zjeść mój. Ona się otruje twoimi łoniakami - prychnął, po czym wskoczył na łóżko.

<Avarie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz