-Jaki groźny-zadrwiłem, podnosząc widelec i wbijając go w omleta ryżowego.
-Phi-burknął tylko, zabierając się za jedzenie.
-Człowiek daje Ci jedzenie a ty taki agresywny. Meh, dla mnie i tak jesteś niegroźny-stwierdziłem, po czym położyłem dłoń na rozpuszczonych, długich włosach chłopaka.
-Przekonamy się?-Uniósł głowę, rzucając mi to samo spojrzenie, jakim obdarza wymagające egzaminy. Niczym jakaś kobra przyglądał mi się, po czym w sekundę uniósł nóż i przysunął mi go do krtani. Drugą rękę położył na oparciu mojego krzesła, trzymając nas obu w tej samej pozycji przez ładnych parę sekund.
-Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej... Wygrałeś-zaśmiałem się, a Nagisa odsunął nóż od mojego gardła. Chłopaczek, bo facetem go chyba nazwać nie można, zdjął z nadgarstka gumkę do włosów i zaczął związywać niebieskie kosmyki w małe kucyki (heh, nie czuję jak rymuję i gadam jak Mickiewicz Adam). Kiedy skończył zauważyłem, że kitki są krzywo względem siebie.
-Źle żeś związał, daj mie to-odezwałem się, po czym wstałem od stołu, ściągnąłem mu gumki z włosów i zawiązałem na nowo, starannie i równo.
-Skąd ty umiesz takie rzeczy?-Zapytał zdziwiony Nagisa.
-Mama mnie kiedyś nauczyła w przekonaniu, że będę związywał włosy swojej przyszłej dziewczynie. No, ale trafiłeś się ty i muszę jakoś z tym żyć-zaśmiałem się.
<Nagisa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz