Uśmiechnąłem się czując
dreszcze na myśl o tym miłym czynie. Przysunąłem swoją twarz do
jego.
- Ja zawsze chętny kotku –
pocałowałem go namiętnie, a przez ten czas czułem jego uścisk na
kroczu. Momentalnie nieco rozkraczyłem nogi rozsuwając je na boki,
aby mu ułatwić dostęp do niego, jednocześnie tym samym czując
większe podniecenie. Potrafił mnie zachęcić do zabawy jedynie
swymi dłońmi, wiedział, jak go kocham i pragnę. Po chwili odsunął
się na parę centymetrów od moich ust, rozpinając mi rozporek,
guzik i dotykając główki jedynie przez bokserki. Uśmiechnąłem
się zadowolony i zamruczałem, gdy nieco zacisnął palce. Po chwili
wyjął jeszcze miękkiego penisa z ostatniej warstwy i najpierw
zaczął go pieścić palcami. Przez ten czas cicho mruczałem, czując jego delikatne i ciepłe paluszki na mojej wrażliwej skórze. Czułem się, jakby dotykał mnie jakimś piórkiem, robił to delikatnie, bawił się nim, niczym dziecko swoim pluszakiem. Zamknąłem oczy, oparłem głowę o ścianę i oddałem się rozkoszy, jaka zaraz miała mnie ogarnąć. Po dwóch minutach poczułam jego mokry język na główce, gdy przejechał po całej długości. Lekko się wzdrygnąłem i wciągnąłem powietrze w płuca, swoją mocą przygaszając żarówkę, aby zrobić mały nastrój. Świeczka ponownie zapłonęła, a ja otworzyłem lekko oczy i przyjrzałem się jego pięknej twarzyczce, lekko czerwonej od rumieńców. Zassał się na główce i lekko ją przygryzł, gdy nie zaczął go brać do ust. Ponownie zamknąłem oczy, plotłem palce w jego blond włoska i zacząłem je kręcić na palcu wskazującym, czując jak się powoli podniecam. Mój penis zaczynał z każdą minutą twardnieć i się podnosić. Teraz czułem jak Yao bierze mnie do gardła, prawie po same jądra. Językiem zataczał kółeczka, lekko przygryzał i ssał go, co sprawiało, że z moich ust uciekały jęki. Chciałem go lekko do siebie przycisnąć, ale stwierdziłem, że to on teraz ma się wykazać, bez mojej pomocy. Tak czy owak wychodzi mu to świetnie, a ja czuje coraz to większe podniecenie. Przyspieszył swoje płynne ruchy, biorąc mnie po same jądra, gdy to penis już naprężał pod wpływem podniecenia. Jedną ręką trzymał u nasady, a drugą lekko ugniatał jądra, by po chwili wyjąc go sobie z ust i bawić się nim tak jak wcześniej, tylko paluszkami. - Masz wspaniałe usta i dłonie - westchnąłem dalej z zamkniętymi oczami i nieco głośniej sapnąłem, czując jak ponownie bierze mnie do ust. to było fantastyczne, cała zabawa trwała długo, a ja mógłbym to robić cały dzień. Ale najlepsze wolałem zostawić, aż do powrotu do domu. Tak się z nim ponownie zabawię. A może czas wykorzystać to, gdzie pracuje? Hm... Nie jestem pewien czy mu się to spodoba, ale w obecnej chwili jestem zbyt zajęty, aby o tym myśleć. Moją głowę zaprzątają jedynie myśli o Yao i jego wspaniałych ustach, w których doszedłem po jakimś czasie. Zacisnąłem mocniej palce na jego włosach, ale nie przysunąłem jego twarzy, nie trzymałem jej, sam zdecydował się na to, abym doszedł w jego usta. Przełknął prawie wszystko, jednak gdy już nie mógł odsunął się, a trochę spermy wylądowało na jego twarzyczce. - Słodziak - podniósł się, a ja ucałowałem jego twarz, wycierając go tym samym z mojego nasienia.
- I jak? - uśmiechnął się opierając o mój tors. Przytuliłem go, schowałem penisa, okryłem nas kołdra i ponownie zamknąłem oczy ciesząc się, że mam go przy sobie.
- Wspaniale - cmoknąłem go czoło. - A teraz się prześpij - zaproponowałem. - Musisz mieć siłę, gdy dopłyniemy do domu - zaśmiałem się.
- Nie było tak źle - złapałem go za rękę i zaczęliśmy iść w stronę taksówek.
- Dzięki tobie - uśmiechnąłem się obejmując go i całując w czoło.
- I jak? - uśmiechnął się opierając o mój tors. Przytuliłem go, schowałem penisa, okryłem nas kołdra i ponownie zamknąłem oczy ciesząc się, że mam go przy sobie.
- Wspaniale - cmoknąłem go czoło. - A teraz się prześpij - zaproponowałem. - Musisz mieć siłę, gdy dopłyniemy do domu - zaśmiałem się.
***
Wydawało mi się, że przestałem się bać tego wszystkie, ale tak po części. Gdy tak siedziałem, a Yao był we mnie wtulony, czułem, że mam go przy sobie, wizja nadchodzącej śmierci poprzez utoniecie zniknęła, wyparowała z mojej głowy. Jednak gdy kazali już wysiadać, znowu ogarnął mnie strach. Blondyn musiał mnie wyciągnąć z kabiny, było mi tak tak ciepło, bezpiecznie i wygodnie, że nie miałem zamiaru stamtąd wychodzić i zrobiłem to dopiero wtedy, gdy Yao udawał, ze mnie zostawia. Automatycznie wybiegłem z pokoju dołączając do niego z bagażem. Gdy tylko wylądowałem na stałym gruncie, musiałem się opanować, aby zaraz na nią nie paść i nie zacząć całować. To by było dziwne, a nie chciałem, aby chłopak się za mnie wstydził, nawet, jeśli sam myślał, że to zrobię, albo chociaż powinienem.- Nie było tak źle - złapałem go za rękę i zaczęliśmy iść w stronę taksówek.
- Dzięki tobie - uśmiechnąłem się obejmując go i całując w czoło.
<Kochanie? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz