- Nie mam pojęcia co robić Nez - wymamrotałem. - Próbowałem go do siebie przekonać tyle razy, a on nadal mnie nie lubi.
- Dziwisz mu się? Ja też mam cię dosyć - mruknął, kontynuując nastrajać swoją gitarę. Przewróciłem oczami i zabrałem mu ją i ustawiłem poprawnie. - No weź, robisz to źle - warknął i palnął mnie w łeb. - Idź chłopaka ratuj, bo tam zamarznie zanim gdzieś dojdzie - dodał jeszcze i wskazał dłonią na swoje okno. Wyjrzałem za nie by zobaczyć jak Zach stoi z zaciśniętymi oczami, a wiatr miota jego włosami. Westchnąłem cicho i podniosłem się z łóżka, by opuścić pokój, a później cały dom. Odpuszczając mu wszystkie grzechy podszedłem do niego i przytuliłem do siebie, by chociaż trochę uchronić przed wiatrem.
- Co ci strzeliło do głowy? Wiem, że jestem zjebany i zawsze muszę stawiać na swoim. Wybaczyłem ci telefon, ale włosy to inna sprawa. Zastanowię się nad tym jak wrócisz ze mną do środka - wymamrotałem i przycisnąłem jego głowę do swojej piersi co musiało wyglądać komicznie. Natychmiastowo go puściłem, gdy zajarzyłem, że prawie łamię mu kręgosłup. - No chodź, Nez kupił boczek to zrobię ci bekon - zaśmiałem się i zacząłem ciągnąć go za przedramię. Ku mojemu zaskoczeniu ruszył się z miejsca nic nie mówiąc i wrócił ze mną do środka. Uśmiechnąłem się szeroko i kazałem mu poczekać na kanapie kiedy ja poszedłem po kołdrę ze swojego pokoju. Podałem mu ją uradowany i skoczyłem do kuchni usmażyć mu ten bekon dla świętego spokoju. Kiedy skończyłem wpakowałem się na kanapę, podając mu talerz. Chwilę później wgramoliłem mu się pod kołdrę i przytuliłem do jego boku.
- Pamiętasz jak kiedyś do śmiechu powiedziałem, że mógłbym być gejem dla ciebie? Chyba zawsze nim byłem - przyznałem się, natychmiastowo przygotowując się na opieprz.
<Zach?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz