25.12.16

Od Yaotzina CD Collina

Siedzenie w głuchej ciszy skłoniło mnie do myślenia. Zdawałem sobie sprawę, że może to być niezręczne. Nawet strasznie. Powinienem się cieszyć, że nie pytał o jego pracę czy czas naszej znajomości. Chociaż to drugie jest raczej oczywiste. Charakterystyczny dźwięk pisku w uszach bębnił przez moją czaszkę, puki głośne klaśnięcie nie wypełniło pokoju, a ja o mało nie podskoczyłem i uderzyłem Cole'a głową w brodę. Dalsza rozmowa minęła w miłej atmosferze.
~~~~
Puszysty śnieg padał już od dobrych trzech godzin, tym samym przysypując kolorowe liście, pozostałe po jesieni. Ogromny dom już dawno został przyozdobiony świątecznymi lampkami, a drzewko stało udekorowane na środku ogromnego salonu. Rozleniwione pomrukiwanie puszystego kotka było słyszane w całej kuchni, tak samo jak lecące w tle kolędy i pastorałki. To właśnie dlatego ta chłodna pora roku jest moją ulubioną.
Westchnąłem radośnie i uniosłem się z kanapy, by pobiec po fartuszki. Założyłem swój, a drugi rzuciłem blondynowi. Z uśmiechem na twarzy podreptałem do kuchni i z trudem wskoczyłem tyłkiem na blat kuchenny, czekając aż dziadek da nam wszystkie składniki. Znudzony sięgnąłem po książkę kucharską i otworzyłem ją na odpowiedniej stronie. Zeskoczyłem z blatu, kiedy blondyn zaszczycił kuchnie swoją obecnością i pomogłem staruszkowi wyciągać potrzebne rzeczy. Cole nachylił się nad książką i zaczął czytać przepis. W pewnym momencie zacząłem zmagać się z dosięgnięciem do górnej szafki, dlatego przysunąłem sobie taboret. O mało co nie spadłem, kiedy poczułem silne ramiona oplatające mnie w nogach. Przerażony spojrzałem w dół, by zobaczyć uśmiechającego się chytrze chłopaka. Wysunąłem na niego język i powoli zszedłem z krzesła, kurczowo trzymając przy sobie opakowanie mąki.
- To tylko ja - mruknął i zabrał mi produkt z ręki, odkładając go obok innych składników. Mruknąłem cicho i zacząłem mamrotać pod nosem jak to bardzo go nienawidzę. Nagle do głowy wpadł mi pomysł. Zbliżyłem się do niego i stanąłem na palcach by szepnąć mu pytanie do ucha.
- Gdyby dziadka tu nie było, pieprzyłbyś mnie na tym blacie?
W odpowiedzi dostałem tylko zdezorientowane spojrzenie, które sekundę później zaczęło pędzić po pomieszczeniu, sprawdzając czy nikt inny tego nie słyszał. Zaśmiałem się cicho i otworzyłem wcześniej trzymane opakowanie, tym samym niechcący wysypując biały puder na podłogę.
- I co zrobiłeś? - zaśmiał się Cole, a ja w rewanżu rzuciłem w niego mąką.

<Cole?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz