Do pracy wyszedłem godzinę później. Nie sądziłem, że chłopak mnie zaskoczy jeszcze czymś takim. Ciekawe ile on ma lat... On w ogóle jest pełnoletni? Chyba tak... Chyba. Nie ważne. Kota zostawiłem śpiącego na kanapie gdy zamykałem drzwi na klucz, po czym ruszyłem na autobus, którym pojechałem do pracy. Czasem ona sama mnie dobija, ale co ja zrobię, że podczas mojego szukania roboty wszystko było zajęte? A ta nie tylko miała wolne miejsce, ale i dobrze płace. Przecież jakbym inaczej załatwił sobie takie wygodne mieszkanie i meble?
NA początku wszystko leciało dosyć wolno. Ludzie przychodzili, wychodzili, inni się rozglądali i wychodzili. Co ciekawsze, widziałem nawet jakieś dwie młode dziewczyny, które na pewno nie były pełnoletnie.
Jakoś po południu zawitał do mojej pracy Yao. Nie sądziłem, że wtedy mówił poważnie i wątpiłem, że na prawdę coś kupi.
- Ja też nie. Akurat przyjechała nowa dostawa - wyminąłem go i położyłem to wszystko na szafę, gdzie zacząłem to rozkładać. Chłopak podszedł do mnie i zaczął wszystko oglądać. - Ale płacisz za swoje - spojrzałem na niego kątem oka. Wzruszył ramionami.
- Jak coś mi się spodoba - uśmiechnąłem się delikatnie. Uwielbiałem przebywać w jego towarzystwie, chociaż te sztuczne penisy wśród nas można sobie odpuścić.
Gdy wszystko ułożyłem tak jak ma być, poprzyklejałem ceny, odwróciłem się w stronę Yao.
- Kończę dzisiaj godzinę wcześniej - oznajmiłem, czując na sobie wzrok Lucas'a. On i tak wie, za kim przepadam, kto mi się podoba, więc mnie się niech nie czepia. Yao lepiej też nie, nie mam zamiaru go uspokajać. - Co powiesz na wyjście na miasto? - zaproponowałem. - Ale jak coś kupisz tutaj, to najpierw to odstawiamy do domu - dodałem szybko. Jakoś nie widzi mi się paradowanie po mieście ze sztucznym.
<Yao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz