22.4.17

Od Vivienne cd. Kamille

Czy ja bym wzięła te koty? Mam lepsze pytanie, czy powiedzieć prawdę, czy skłamać? Nie wiadomo jakby zareagowała na to, że bym je zostawiła. Coś tam w środku mnie kazało mi, abym ją polubiła i aby ona mnie polubiła, ale to było takie głupie i żenujące, że szybko pozbyłam się tego czegoś z siebie. Bynajmniej tak mi się wydawało.
- Nie wzięłabym ich. Nie lubię kotów. Zawsze gdy na jakieś trafiam jest agresywne – mruknęłam ostatnie zdanie pod nosem. Wypatrzyłam sobie miejsce na krześle, więc z niego skorzystałam i na nim usiadłam.
- Ale ona nie są – popatrzyła z troską na kota na swoich kolanach i uśmiechnęła się promienie, kiedy zaczął lizać jej palec, który wcześniej gryzł.
- To co – wzruszyłam ramionami, a ten dziwny kocur przy moich nogach nie dawał mi spokoju. Ale kopnięcie jego to chyba nie najlepszy pomysł. - I tak bym ich nie wzięła. Chyba, że Snow by mnie do tego namówił – dodałam patrząc na zwierzaka, który dalej ocierał się o moja nogę. Zmarszczyłam brwi i usiadłam po turecku zabierając nogi z ziemi. Teraz nie miał o co się u mnie ocierać.
- Lubi koty? - zapytałam.
- Nienawidzi – moja odpowiedź ją lekko zdziwiła. "On jest wilkołakiem". Gdyby o tym wiedziała zrozumiałaby, że on jest jak pies dla kotów. - Ale nie lubi bezpańskich zwierząt. Kazałby mi je wziąć i oddać komuś, albo by je wrzucił do schroniska – wytłumaczyłam. Kamille uśmiechnęła się niemrawo.
- Zawsze coś – odpowiedziała dalej pieszcząc swojego kota. - A jakie lubisz zwierzaki?
- Zające – odparłam bez zastanowienia. - Lubię ich długie uszy, słodkie pyszczki, puszysty ogonem i to, jak szybko mogą uciekać. Ponad to są zabawnie tchórzliwe – odparłam z cieniem uśmiechu przypominając sobie moje ostatnie spotkanie z przedstawicielem tego gatunku. Przez jakiś czas go głaskałam, potem jednak wystraszyłam, a ten popylał na tych swoich króciutkich nóżkach tak słodko, że nie mogłam się oprzeć pobiegnięcia za nim.
- Ciekawe... - powiedziała po namyśle. "Ta, szybko ją zniechęcisz do siebie" stwierdziłam w myślach, ale jakoś nic z tym nie potrafiłam zrobić. Jak mam udawać, że lubię koty, że bym je wzięła, że kocham w króliczkach tylko to, że są słodkie, skoro to nie prawda? "Jesteś walnięta" powtórzyłam sobie słowa Snow'a, który powiedział to do mnie przy pierwszej rozmowie. "A ty zboczony" dodałam. - A małe króliczki być wzięła do domu?
- Może... - odparłam po krótkiej chwili namysłu. - Pewnie tak, ale po jakimś czasie wypuściłabym je na łąkę. Całe życie bym ich nie utrzymywała – dodałam. - Lepiej, Snow by mi jeszcze kazał je wynieść, bo by marudził, że mu przeszkadzają - prychnęłam na wspominki o nim

<Kamille?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz