- Dobra, spokojnie - usłyszałam za sobą głos, a po chwili czyjaś dłoń próbowała złapała mnie za ramię (przeleciała na wylot), za nim ją ponownie kopnęłam, ale tym razem miałam zamiar wymierzyć w twarz. Spojrzałam na chłopaka, który miał siny policzek. Widząc to miałam ochotę ją zabić.
- Ty widziałeś swój siny policzek od tego kamienia? - zapytałam ironicznie zaciskając ręce w gniewie. - Parszywa... - zaczęłam używać wszystkie przekleństwa jakie znałam, aby tylko chociaż trochę złość ze mnie odeszła. Ale to nic nie dało.
- A co z nią zrobisz? Zabijesz? Poczekajmy - dobrze wiedziałam o co mu chodzi z tym poczekajmy. Jeśli znajdzie się ktoś, kto by chciał jej śmierci, nie dość, że zrobiłabym to z przyjemnością, to jeszcze dostalibyśmy za to pieniądze. Ale jak by ją tu zabrać do domu? Trzeba będzie okrążyć ten całe las, jeśli nie chcemy iść przez środek miasta i spotkać się z innymi mieszkańcami. Nawet jeśli możemy powiedzieć, że dziewczyna jest pijana lub straciła przytomność, to w przyszłości może zeznawać przeciwko nam, a przypadkowi ludzie to potwierdzą, bo nas widzieli. Trzeba myśleć o wszystkim.
Nachyliłam się na dziewczyną, która chowała twarz w trawie.
- Boli, prawda? - nie oczekiwałam odpowiedzi i wiedziałam, że nie odpowie, ponieważ kopnęłam ją w głowę tylko na tyle mocno, aby straciła świadomość. I się udało.
Zataszczyliśmy ją do domu, znaczy Snow to zrobił. Ja się zdeklarowałam, że nawet jej nie tknę, ponieważ miałam ochotę ją zabić. Chłopak niósł ją przez całą drogę na plecach, gdyby mi ją oddał, ciągnęłabym ja jedną ręką po ziemi. To wiadome, że jestem silniejsza od niego i od wszystkich ludzi, bo to należy do moich magicznych umiejętności. Ale to nie był mój pomysł zabrania jej do siebie.
Usadowiliśmy ją na krześle, przywiązaliśmy, aby nie zwiała. Tak czy siak tego nie zrobi. Drzwi były zamknięte na klucz, musiałaby je wyrwać, a wtedy bym to usłyszała i w ciągu sekundy lub dwóch znalazła się przed nią. Moja przewaga nad nią jest taka, ze jestem silniejsza i nie może mnie nawet dotknąć. Ale to nie znaczy, że będę potworem. Kiedy chłopak badał swój spuchnięty policzek, ja siedziałam przed nią i na nią patrzyłam.
- Kur*a... - mruknęłam. - Ładna jest - mruknęłam sama do siebie zakładając ręce na boki. Wtedy dziewczyna się ocknęła. Nie chciało mi się oglądać jak się szamoczę czy słuchać jej pytań. Poszłam do kuchni, nalałam zwykła wodę niegazowaną do szklanki i wróciłam do pokoju. - Chcesz się napić? Ulży ci - wyciągnęłam w jej stronę naczynie. Wystarczy, że skinie głowa. Na więcej nie oczekuje, przez ręce ma związane do tyłu, sama się nie napije.
Patrzyła na mnie z podejrzeniem i wyrzutem.
- Chcesz, czy nie? Ręka mi odpada - warknęłam zdenerwowana jej czekaniem. Czy to tak trudno machnąć głową?
<Kamille?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz