-Kamille, coś ci jest?- do środka wszedł Dande, wyraźnie zaciekawiony moim stanem. Szlag, a myślałam, że nikt nie tego nie zauważył. Wzięłam głęboki wdech, siląc się na uśmiech. Popatrzyłam na chłopaka, który chyba postanowił do mnie podejść.
-Mi?- spytałam, gdy w końcu stanął nade mną. -Mi nic nie jest. Dobrze się czuję- nawet roześmiałam się na końcu. Różowo włosy spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem. -Po prostu stopy mnie trochę bolą, to nic wielkiego- wyjaśniłam, przelotnie wskazując ręką na moje buty. Dande westchnął, lekko się uśmiechając i wychodząc z zaplecza. Odetchnęłam z ulgą, gdy wystarczająco daleko się oddalił. Jakoś udało mi się wybrnąć z tej sytuacji... Wstałam z krzesła i szybkim krokiem podeszłam do swojej osobistej szafki, otwierając ją i szperając w torbie. W końcu wyjęłam z niej mały kalendarzyk z kotami, otwierając na odpowiedniej stronie z dzisiejszą datą. Miałam w nim zapisane ważne wydarzenia, godziny, w których pracuje oraz listy zakupów. Jednak pod odpowiednim dniem można było też zobaczyć, czy danego dnia jest pełnia lub połowa księżyca na niebie. Cicho przeklęłam, gdy okazało się, że dziś właśnie księżyc będzie w zenicie. Przynajmniej wiem, przez co głowa mi pulsuje. Im bliżej zachodu słońca, tym bardziej będzie boleć, świetnie. Odłożyłam kalendarzyk do torby, wyjmując z niej jeszcze małe pudełko na leki, otwierając je i biorąc dwie śnieżnobiałe pastylki do buzi, od razu je połykając. To powinno pomóc... Wtedy wzrok znacznie mi się wyostrzył, a biorąc wdech przez nos, poczułam zapach dopiero co wyjętego pieczywa z piekarnika z piekarni po drugiej stronie ulicy. Jak zwykle, jeszcze bardziej wyczulone zmysły. Założę się, że rozmowy klientów, jak nic, wpadną mi do ucha. Zamknęłam szafkę, wychodząc w końcu z pomieszczenia, znajdując się w środku kawiarni. Zauważyłam, jak April odstawia dwie filiżanki z jakimś napojem.
-Kami, kawy dla gości- zwróciła mi uwagę dziewczyna. Podeszłam do niej, z uśmiechem na ustach, po czym zabrałam kupki i zaniosłam do stolika, gdzie siedziała czarnowłosa dziewczyna z białowłosym znajomym, chyba jej chłopakiem...
-Cappuccino z wanilią- powiedziałam, stawiając im filiżanki pod nosami.
<Vivienne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz