Jakoś nie spieszyło mi się ze ściągnięciem wierzchniej warstwy ubrań- kurtki czy mokrej bluzy. Podświadomie bałem się reakcji dziewczyny na widok tak, zdaniem wielu ludzi, oszpeconego obrazu człowieka. Rozumiałem, a przynajmniej próbowałem zrozumieć, w końcu spora część społeczeństwa pałała niechęcią do wszelkich sztucznych zmian na skórze, a nawet do samych blizn. Wobec dość niezręcznych okoliczności i poszanowania swojej własnej pracy, o szarych kafelkach mówiąc, uklęknąłem na jedno kolano, zacząłem rozwiązywać sznurówki glanów.
— Czasami pada... Jak pies pani z góry przekopie się przez podłogę i raczy siusiać— stwierdziłem całkiem poważnie.
Ten przeklęty kundel miał takie pazury i zapał, że potrafił rozwalić kafelki w łazience, choćby nie wiem ile miało mu to zająć. O cie panie, jak na zawołanie znowu zaczął drapać! Ech... Człowiek może wykitować w takich warunkach, naprawdę.
— Niech szanowna pani zabierze tego łysego niedowala!— ryknąłem tak, by sąsiadka usłyszała.
Ściągnąwszy buty wyprostowałem się i pozbyłem kurtki, bluzy oraz rękawiczek. Niestety ukazując przy tym tatuaż pokrywający całe moje ciało. Zbędne części garderoby położyłem na krześle. W sumie już miałem gdzieś pierwsze wrażenie, jakie musiałem spowodować swoją aparycją. Jeśli się przestraszyła albo zdziwiła- jej problem.
— Wybacz za warunki. Hae jestem.
Wyciągnąłem rękę do jasnowłosej dziewczyny i uniosłem kąciki ust, uśmiechając się lekko.
Wyciągnąłem rękę do jasnowłosej dziewczyny i uniosłem kąciki ust, uśmiechając się lekko.
[Nifenye?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz