12.1.17

Od Yaotzina CD Collina

- Sam jesteś gruby, biały i masz koła zamiast zębów - fuknąłem. Nie zgadzam się na takie traktowanie, o nie. Nie szczędząc czasu nachyliłem się i ulepiłem kolejną śnieżkę, trafiając nią od razu w ramię Cole'a. Widocznie rozpętałem kolejną śnieżkową wojnę, bo do domu wróciliśmy cali w śniegu z, co dziwne, mokrymi włosami. Nadal lekko poddenerwowany pozbyłem się okrywowych ubrań i podreptałem w stronę salonu, po drodze łapiąc miauczącego Alexa. Usiadłem na kanapie i przykryłem się cętkowanym kocem i zacząłem tulić do znudzonego kota. Blondyn zaśmiał się cicho obierając się o ścianę przy wejściu do pokoju, a kiedy na niego spojrzałem odepchnął się i usiadł obok. Niespodziewanie cała moja niewyjaśniona złość wyparowała, a ja znalazłem się na jego kolanach, przystawiając białego futrzaka do jego twarzy. - Alex potrzebuje miłości - powiedziałem, uważnie patrząc w niebieskie tęczówki. Cole uniósł brwi pytająco i chciał wziąć kota w swoje ręce, ale przystawiłem go bardziej do jego ust. Chłopak odsunął głowę i zaczął wyciągać futro z języka.
- Yao! - krzyknął rozbawiony. Wydąłem brwi niezadowolony. Nie zajmowaliśmy się nim dwa dni i pustka musi być zapełniona. Biedny kotek miał tylko starego dziadka do towarzystwa, a po takich spotkaniach nie wychodzi z tego dobrze.
- Ale ktoś musi go pokochać. Poza tym, to twój syn pierworodny - burknąłem cicho i odwróciłem się plecami do chłopaka. Cole westchnął cicho i położył brodę na moim ramieniu, patrząc na mruczącego z przyjemności Alexa. Przeniosłem na niego ciekawski wzrok i puściłem kota wolno. - No co? - zapytałem radośnie i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku, który częściowo zaczęliśmy pogłębiać. Jęknąłem cicho i oderwałem się od delikatnych ust zażenowany. - Nie dzisiaj. Wytrzymajmy jeszcze trochę, ja też już się niecierpliwię - mruknąłem, rozładowując napięcie w kroczu, ocierając się o nogi blondyna.

<Cole? Róbmy tą wigilię, bo zaczną się pieprzyć jak króliki na kanapie XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz