27.12.16

Od Zena CD Zacharie

Owszem wiedziałem, że nie śpi. Przestał oddychać na krótki moment kiedy zaczęło do niego dochodzić w jakiej pozycji leżymy. Miałem tak wielką ochotę się uśmiechnąć, ale wiedziałem, że gdy tylko trochę się poruszę zacznie awanturę. Dlatego wolałem udawać normalnego człowieka, który śpi jak zabity, a tak naprawdę obejmuje co jego. Nie zastanawiać się lepiej jak znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Tak po prostu bawiłem się w Olafa i pragnąłem ciepła, co nie? Wziąłem więc pod uwagę, że Zach jest tuż obok mnie, owinięty kołdrą jak cebula swoją skórą. Miałem więc swój własny grzejnik i czas na durne, Zenowe rozmyślanie. Weźmy na to ten cudowny dzień kiedy stałem się zdechłą kreaturą. Wbrew pozorom nie było to jakoś dawno. Rudowłosy na pewno to pamięta, bo o mało nie dostał zawału jak znalazł mnie wtedy za Biedronką. Oczywistym jest to, że się nie przyzna, ale prawdą jest to, że nie za przyjemne jest zaczepianie Biedronkowego ochroniarza, który później zaciągnie cię za tyły i pogryzie. No, mogę być mu tylko wdzięczny, że znalazł mnie w odpowiednim momencie i zamiast umrzeć zostałem sobie wampirem.
Inna sytuacja była równie zabawna. Mianowicie dzień, w którym się poznaliśmy. To było chyba w gimnazjum, kiedy babcia ściągnęła nas do siebie, bo rodzice byli w delegacji. Musieliśmy więc z Nezem zmienić szkołę i jak to na mnie przystało wszedłem do złej klasy, przerywając lekcje WDŻ jakimś starszym dzieciakom, którzy akurat gadali o seksie. Z tego co dowiedziałem się do tej pory, to właśnie mój młodszy braciszek, który w tamtej sytuacji wykazał się większą inteligencją, ściągnął po mnie Zacha, który już od tamtej chwili miał mnie dość. Jednak wytrzymał ze mną cały ten czas. Podziwiam go za to. Tak właściwie był jedyną osobą, która w jakikolwiek sposób widziała mój świat tak samo jak ja. Potrafiła zrozumieć wszystkie moje czyny. Jednak po wampirzym incydencie wszystko się zmieniło. Bądźmy szczerzy, jaki normalny siedemnastolatek wdaje się w bójkę z ochroniarzem? Owszem byłem wtedy wściekły, że to młody zgarnął moc po dziadkach i może chciałem się na kimś wyżyć, nie biorąc pod uwagę tego, że mogę sobie dednąć.
Na takich dziwnych mózgowych tematach zleciała mi cała noc, a ja nawet teraz nie potrafię wymyślić jakiś podziękowań za czyny Zacha, które w jakiś sposób odciągały mnie wcześniej od niebezpieczeństwa.
Kiedy w końcu zacząłem cierpnąć uwolniłem nogi chłopaka i wygramoliłem się z łóżka, od razu rozplątując włosy i sięgając po szczotkę.
- Dziękuję za bycie moim kaloryferem, dziecinko - uśmiechnąłem się i zignorowałem jego kolejne poczynania. I tak mnie nie zabije.

<Zachie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz