23.11.16

Od Yaotzina

Woda. Źródło życia. Samo nasze ciało jest w większości wypełnione właśnie nią. Szum fal ledwo obijających się o burtę niewielkiego statku pozwalał oczyścić umysł z niedawnych wydarzeń. W życiu nie przypuszczałbym, że po wyjściu z klasy i w czasie bronienia jednej z nowych dziewczyn w szkole dostałbym szału i zamienił w bliżej nieokreślonego demona. Owszem wiedziałem, że mam problemy z agresją i jestem trochę nadpobudliwy, ale nigdy w życiu nic takiego się nie wydarzyło. Jakie więc było moje zdziwienie, kiedy ujrzałem niebiesko-włosą dziewczynę przed domowym podwórkiem? Po krótkim wyjaśnieniu mi tego zdarzenia, zaciągnęła na lotnisko, a później na jeden z jej statków, który ma nas wystawić "na wyspie, widzianej tylko przez nadnaturalnych". Jej słowa nie moje. Zmęczony tym wszystkim, schowałem twarz w dłoniach i przetarłem ją, nie rozumiejąc więcej swojego życia. Warknąłem sam na siebie i z całej siły odepchnąłem się od barierki, kierując się pod pokład, do jakiegoś pokoju, w którym niby mam spać podczas rejsu. Znowu jednak zostałem zatrzymany przez dziewczynę. Spojrzałem na nią pobłażliwie.
- Schrzaniłaś moje życie jeszcze bardziej - warknąłem i wyminąłem ją, lekko popychając.
- Ciesz się, że w ogóle po ciebie przyjechałam i wszystko wytłumaczyłam, bo inaczej zabiłbyś większą część swojej szkoły - warknęła i sama odeszła w jakąś stronę. Wzruszyłem obojętnie ramionami i zszedłem po drewnianych schodkach w dół statku. Walnąłem się na skurzaną kanapę i zacząłem rozglądać dookoła. Okrągłe okienka, od połowy znikające pod wodą dodawały małemu pokoikowi klimatu. Wyciągnąłem z leżącej obok torby, czerwoną matrioszkę i zacząłem ją z nudów rozkładać i składać. Nagle statek zaczął zwalniać, a starsza dziewczyna zeszła na dół, by wytargać mnie za ramię do jakiegoś portu. Moja walizka jakimś magicznym sposobem znalazła się obok mnie. Machnąłem na to wszystko ręką i zacząłem odchodzić.
- Dzięki i sorry, za tamto - mruknąłem i tym razem nie zwolniłem już kroku, puki nie wpadłem na kogoś stąpającego po drewnianych schodkach, co spowodowało nasz upadek na mokry piasek.

<Ktosiek?>

3 komentarze: